piątek, 25 grudnia 2009

bo mi tak wszystko cudownie pięknieje dzięki Tobie...i wszystko dzięki Twojej miłości staje się takie łatwe, proste, przyjemne i oczywiste...i dzięki Tobie nie boję się żadnego dnia z przyszłości, bo wiem, że będzie ona wspólna...że przyszłość będzie nasza, jest nasza... i wiem że uczynimy ja najlepszą z możliwych...

kochanie... niech zawsze będzie tak wspaniale szczęśliwie jak teraz, kiedy patrzysz mi w oczy...niech muzyka miłości w sercu gra mimo największych na pewno czekających nas burz... Zawsze niech blisko będzie Twoja dłoń, bo tylko ona jest dla mnie stałym lądem pośród całego oceanu świata...

kocham Cię ;* całą sobą, a każdy fragment mnie tętni tęsknotą za Tobą...

wtorek, 24 listopada 2009

edit

przymykam oczy i pozwalam by chłodny powiew wiatru zza okna pieścił moje powieki... szczęście ogarniające mnie zewsząd odbiera możliwość odczuwania jakiegokolwiek innego uczucia... a czas, chyba się z nim zaprzyjaźniam, bo ostatnio jest da mnie bardzo łaskawy...
jeszcze minie trochę czasu nim zacznę być z siebie dumna, ale wiem, ze ta chwila nadejdzie ;) póki co... jestem pewna przyszłości, Naszej przyszłości ; ) bo gdy jesteś obok wszystko wydaje się realne.



życie bez Ciebie dla mnie nie istnieje, wiesz...?dobrze, że Ty zawsze będziesz...

.

szczęśliwa jestem. cholernie bardzo szczęśliwa.

niedziela, 8 listopada 2009

do przodu..

szczęśliwa bardziej niż najbardziej... i brakuje mi słów...bo owe szczęście jest nie do opisania.
ach...wspaniale !

piątek, 6 listopada 2009

mimo że zmęczenie daje się we znaki to...jest dobrze ; ) kiedy się do mnie uśmiechasz przytulając mocno do siebie czuję się najszczęśliwsza na świecie ;) ajj.. czasem nie mogę w to uwierzyc nawet... ale wiem, że taka jest rzeczywistość. Najpiękniejsza z możliwych. Wyśniona.

dzięki Tobie... ;**

sobota, 31 października 2009

!

ogarnij się kobieto ! ogarnij się, ogarnij...-powtarzam do znudzenia. dlaczego tyle rzeczy wyzwala we mnie lęk? wrr...;/ grr...;/ dość, dość, dość! basta ! doprady ciekawe jak się spisze.


przecież wszystkiego nie można robić powoli, prawda? jakaś terapia wstrząsowa? hmm.. pomyślimy. nie nie. nie będziemy myśleć. za dużo tych myśli o wszystkim. chce działania. aaa...


czuję się jak kretynka...

środa, 28 października 2009

muszę nauczyć się doprowadzać sprawy do zadowalającego mnie stanu. Na razie jestem w trakcie. I długa droga daleka przede mną, ale jakoś tak...dziwnie mi się chce ;) zadziwiające. Skąd nagły skok motywacji ku pewnym rzeczom... ale czasem lepiej zbyt długo się nie zastanawiac i lepiej nie analizować ;-)

bezczynność jest przerażająca...



odliczam dni tęsknotą.

niedziela, 25 października 2009

aaach.... będzie sporo do roboty jeśli chodzi o marzenie ;-) ale to dobrze, dobrze... nawet bardzo. :D

czwartek, 22 października 2009

...pożegnalnym pocałunkiem włączyłeś moją tęsknotę...




* * *

a poza tym...nadal powoli nabieram wprawy i zaczynam żyć własnym życiem i własnym tempem ;-) dobrze mi ;-)

środa, 21 października 2009

edit

...czy chciałabym żeby wszystko przychodziło do mnie z łatwością...? *myśli* raczej nie..bo nie umiałabym tego docenić. Wolę pracować w trudzie żeby za jakiś czas być z siebie dumna, że doszłam do czegoś dzięki sobie samej... więc...dobrze jest, jak jest ;-) mimo że się czasem złoszczę na siebie, że nie potrafię czegoś zrobić, mimo wielu negatywnych emocji jest pozytywnie ;)
Trzeba wykorzystać "Dzisiaj" . Bo potem będzie tylko tęsknota.

mój niesamowity Mężczyzno ;**


* * *

może nawet trochę inaczej. Znowu zaczynam planować ;-) i zamierzam te plany zrealizować. Moze nie od razu, nie tu i teraz, ale wiem... że się uda ;)) jakoś tak lżej na sercu.

poniedziałek, 19 października 2009

z jednej strony nastroj dobry, bo zauważyłam, że nabieram pewnej pewności własnych poczynań, nabieram pewnego kroku w decyzjach i powolutku uczę się samodzielności, a z drugiej beznadziejny... czy ja kiedyś będę z siebie zadowolona? nie potrafię się przemóc żeby myśleć inaczej... Czy to jest aż tak głęboko we mnie zakorzenione...? no trudno ;-) postanowienie jest i poddać sie nie zamierzam ;-)



;**mój cudowny cały świat !

niedziela, 18 października 2009

cholernie zły dzień...

poniedziałek, 12 października 2009

!!!

...jest świetnie ! ;)) "lenistwo to brak sukcesów" ...może tu tkwił cały szkopuł? Teraz jest sukces jesli to tak można nazwać i nie ma nicnierobienia potocznego ;D chłonąc wiedzę chcę ! :D więcej i więcej ;D uch..



mój Kociaku... :*** szczęśliwa jestem !

poniedziałek, 5 października 2009

...trudno żyć po swojemu kiedy jest się zależnym od tylu rzeczy. Czekanie nie powinno być marnowaniem czasu więc dlaczego moje takie jest...? znowu mam wrażenie ze zatrzymałam się w miejscu... Mobilizacja rzecz nabyta u mnie wybitnie o nią trudno. i dlaczego? Nawet moje długie zastanawianie się nad tym nie przybliża mnie ani o milimetr do odpowiedzi... amoze własnie to jest mój problem... "zastanawianie". Moze po prostu zamiast wciąż coś od nowa analizować bym się w końcu ruszyła...? wrr... nie rozumiem kolejnej rzeczy. dlaczego mi się tylu rzeczy nie chce ? moja bierność wobec życia jest przerażająca... jak tak dalej pójdzie to za kilka lat jedyną zmianą w moim życiu będzie stan cywilny. ;/

chyba zacznę stosować jakieś afirmacje. albo będę mówiła do lustra. to nic, ze będę się czuła idiotycznie. może pomoże.

na koniec jeszcze cytat z obecnej lektury (A. Kępiński, "Lęk") :

"Własny obraz jest oparty na strukturze czasowej, na tym jakimi chcielibyśmy byę i jakmi widzimy siebie we wspomnieniu. Obraz naszej osoby wytworzony przez otoczenie oparty jest na strukturze przestrzennej. Tworzy się z tych sygnałów, które zostały przez nas w otoczenie rzucone."

czwartek, 1 października 2009

powtórka z rozrywki. może to i dobrze ze tak się stało. będę miała okazję do podjęcia za siebie odpowiedzialności. a to jest dla mnie bardzo ważne.

więc zaczynam intensywne przygotowania... ;))) już od dzisiaj ;)) chciałabym tym razem tego nie spieprzyć... ;-)

środa, 30 września 2009

może to po prostu nie był jeszcze ten czas... ale cholernie żal... tak cholernie bardzo.


dziękuję Ci za Nas... ;**

niedziela, 27 września 2009

.

ujemny bilans... :(
ech...



powroty tego rodzaju nie są fajne...wcale a wcale.

czwartek, 24 września 2009

naturalnie że jest żal... ale bardziej tęsknota. jak bardzo się tęskni za tym co było tak blisko a teraz z dnia na dzień się oddala... no ale nic nie poradzę, prawda? nie można zmieinć przeszłości. dlatego trzeba dbać o " DZIŚ" by móc bez żalu wspominać "WCZORAJ" i z nadzieją patrzeć w "JUTRO"..

powoli zaczynam żyć ;-) swoim własnym życiem.



kocham Cię ;* mój najpiękniejszy Śnie.

środa, 23 września 2009

czas

czas dał znać, ze już pora ;-) pora ruszyć w "to" co nazywamy dorosłością. w odpowiedzialność za swoje życie. długa droga daleka przede mną... na szczęście są przy mnie ludzie którzy podadzą pomocną dłoń... i On... który trwa wciąż kochając bez pamięci.

Dziękuję życiu za wszystkie wspaniałości jakimi mnie obdarzyło.

wtorek, 22 września 2009

czas wziąć życie w swoje ręce. Dlaczego niby mam się użalać i tracić cenne chwile z życia, które nigdy się nie powtórzy..? nie zawsze jest tak jak sobie wyobrażamy...ale trzeba umieć spojrzeć na wszystko dookoła z dystansem. na chłodno. trudne to kiedy plany się walą, ale...niezbędne do dalszego korzystania z uroków życia.
Chciałabym mieć pewność co do swojego życia... chcę wiedzieć, że to, co robię ma sens. że nie stoję w miejscu ale idę naprzód. Bez względu na to czy mi się coś udało czy kolejny raz się coś zawaliło. może to następne będzie lepsze? moze właśnie "TO" kolejne da tę wyczekiwaną pewność? nigdy nie wiadomo... ja jednak wierzę, że się opłaci. ze opłąca się zaryzykować i po prostu żyć... tak jak nam każe serce.

piątek, 18 września 2009

nie można uciekać przed rozczarowaniem... przy podejmowaniu decyzji trzeba zdawać sobie sprawę z ewentualnych konsekwencji... odpowiedzialność tyczy się nie tylko rzeczy które się robi, ale też tych, których się nie robi... trzeba mieć na uwadze późniejsze skutki... czasem to drobnostka a czasem wypuszczenie marzenia z rąk... ważne żeby wszystkiemu wychodzić naprzeciw...

życie jest tylko jedno...dlaczego więc się go bać...?

czwartek, 3 września 2009

miłośnie, miłośnie, miłośnie...
i
tęskno, tęskno, tęskno...

sobota, 29 sierpnia 2009

poprawa... do pewnych rzeczy wena wróciła ;)

czwartek, 27 sierpnia 2009

przyjemnie wilgotny zapach powietrza dociera do mnie zza okna sprowadzając pewien rodzaj fizycznego ukojenia i psychicznego odprężenia. całe napięcie zniknęło dzięki kilku kroplom nocnej magii... i teraz wzdycham tylko cicho i upajam się byciem z samą sobą.

Czekam nadal na pełną akceptację nie tylko siebie fizycznej ale też siebie jako duszy. Osiągnięcie wewnętrznej i zewnętrznej jedności stało się moim celem...moją obsesją... Tyle jeszcze nie wiem i zastanawiam się czy w ogolę chcę to wszystko zechcieć wiedzieć...?
Czekam tylko na nowe-stare życie. Aż powoli zacznie spełniać się moje kilkuletnie marzenie. i cholernie bardzo nie mogę się tego doczekać. tęsknie za tym...choć nie wiem czy w ogóle będę to mieć...

Kiedyś to było trudniejsze...to oswojenie się z rozczarowaniem. a teraz...? Teraz jest łatwiej. czas pomógł pogodzić się z niepowodzeniem, pozwolił zaakceptować. Przeszłości nie da się zmienić... dlatego trzeba jak najbardziej, jak najlepiej wykorzystać daną nam teraźniejszość...przecież to ona stanie się kiedyś czasem przeszłym...

chaotyczne, oderwane od siebie to wszystko powyżej wiem... Sen uporządkuje chaos .


jesteś tym, co w moim życiu Najpiękniejsze, wiesz...? wiem, że tak.

niedziela, 23 sierpnia 2009

lekko sfrustrowana... i złości mnie wszystko i wszyscy. Nie rozumiem tego stanu. Nie chcę go już. chcę znowu czuć, że dam radę... że jednak się potoczy wszystko tak jak bym chciała... Chcę znowu w to wierzyć.


proszę przytul mnie tak bardzo mocno...

piątek, 21 sierpnia 2009

powiem krótko: kryzys na całej linii.
mimo że zmęczenie nie daje jeszcze odczuć skutków emocjonalnych niedomagań, to kiedy już minie na pewno poczuję oznaki kryzysu...

potrzebuję psychicznego wsparcia... bo mimo stoickiego spokoju chwilami nie potrafię sobie poradzić z nawałem negatywnych uczuć i emocji.

czwartek, 20 sierpnia 2009

znowu czas poszukiwań. chociaż... nawet nie. poszukiwania zakończone, ale trzeba tylko sięgnąć ręką po to, co zostało odnalezione. znowu czeka wewnętrzna walka z własną "niesamodzielnością" i z potrzebą uczestnictwa innych ludzi w moich poczynaniach. wierzę, że to wszystko co uniemożliwia mi działanie zwalczę, ze uda mi się wygrać z uzależnieniem od ludzi... Kiedyś wygrałam, na dobre mi to wyszło a jednak teraz kiedy stoję przed taką samą sytuacją, czuję ten sam paraliżujący strach... nauka samodzielności to trudna sztuka.

Liczę jednak, że własną wyuczoną wytrwałością posiądę kiedyś tę naukę....
i wtedy moze chociaż podjęcie działania stanie się łatwiejsze.

środa, 12 sierpnia 2009

pytanie

Czy jeśli będę dłużej czekała to bardziej docenię spełnione marzenie...?
czy jeśli nie spełni się od razu będę się bardziej cieszyła aniżeli gdyby spełniło się już, teraz, zaraz...?


emocje krzyczą żeby je "usłowić". wrócę później.

wtorek, 7 lipca 2009

oscyluję na granicy wytrzymałości. bezczynność mnie przeraża, zasmuca, demobilizuje. Łaknę zmian! Potrzebuje ich natychmiast. jakichkolwiek ! inaczej oszaleje, wyjda na jaw somatyczne objawy tegoż szaleństwa a myśli...wolę nie zastanawiać się na tym jakie się staną...

poniedziałek, 6 lipca 2009

ach ten mój wrodzony "optymizm"...  ale w sumie może i lepiej z nim aniżeli bez niego? Zawsze to jakieś ułatwienie... nie...ostatnio stanowczo nad zbyt wieloma rzeczami sie zastanawiam ot co! musze znaleźć swój "RESET". żeby znowu zacząć dobrze dzialać... tak "działac". ostatnimi czasy moje życie to własnie "niedziałanie". tkwię w martwym punkcie, mimo ze tyle "działąń" w  głowie. Czemu one nie chcą stać się rzeczywistością? zastanwiające skąd ten brak motywacji. Ni cholere nie moge wziąć się w garść i cokolwiek ze swoich mysli urzeczywitnić. Wrrr...

Rusz się,  kobieto !

wtorek, 9 czerwca 2009

...tęskno...nieziemsko. 

niedziela, 7 czerwca 2009

czekam na naszą miłośną codzienność...
czekam aż znowu rozpieścisz mnie czułością spojrzeń
a wtedy..
obedrę Cię z cielesności i będzie istnieć tylko Ona, nasza Miłość a my w Niej...


jestem cierpliwa wiesz? mimo ze każda godzina bez Ciebie staje sie wiecznością...
wiele minie tej wieczności, nim znowu oczaruje mnie rzeczywisty blask Twojego uśmiechu...ale warto. dla tej cudownie pięknej chwili stać się nawet nieśmiertelną...

ach jakże ja Ciebie miłuję Kochany !

poniedziałek, 1 czerwca 2009

nadszedł czas podejmowania decyzji. i znając moja naturę również czas analizowania wszystkiego...  pomieszanie z poplątaniem w głowie i  wszędzie gdzie nie spojrzeć, mimo że ostatnimi czasy odnosiłam wrażenie, ze wszystko jest proste jak budowa ogranizmu jednokomórkowego. Ale jak widać jednokomórkowce są brdziej skomplikowanie aniżeli zdawać się mogło... 

/ ach...już pojawił się ogromny żal. juz teraz, kiedy trzeba było zweryfikować swoje plany, by były nieco bardziej realne... zadziawiająca jest ta paleta uczuć... a to wielkie rozczarowanie, które przyjdzie mi przeżyć bedzie wielką nauczką...może ta mnie w końcu czegoś nauczy...? ech...  

i ta przeklęta niemoc w panowaniu nad samą sobą... 

środa, 20 maja 2009

półmetek

ostatnia prosta a potem...? oczekiwanie. Na rewelację nie ma sensu się nastawiać, jak nie tym razem to...moze następnym.

Marzenia nie zawsze spełniają się tak, jakbyśmy tego chcieli. Wiele razy się o tym przekonałam, dlaczego zatem nie miałoby się stac tak i  w tym przypadku...? będzie ogromny żal, że się nie zrobiło wszytskiego, będzie gryzła ambicja, ze jednak mogło się zrobić więcej, bardziej się można było przyłożyć, ale co teraz poradzę...? próżno się zamartwiać, kiedy nic zmienić nie można. I zapewne, po zakończonym oczekiwaniu, żal będzie jeszcze większy...ech...

środa, 29 kwietnia 2009

powrót

ach...niech to się już skończy, normalnie mam dość. nie dość, ze stres spowodowany brakami zarówno w sferze wiary we własne siły, brakami w wiedzy oraz tym co mnie męczy nocami;/ katar, kaszel, płytki oddech a zaraz potem łapczywe łapanie powietrza... wykończyć się można.
ech...;/
czytam, czytam o tych wszystkich procesach biologicznych a i tak odnoszę wrażenie, ze nic nie umiem... najgorsze w tym jest to, ze to jest pewnie prawdziwe wrażenie :/
strasznie się boję...
brakuje mi wolności, wolnej przestrzeni, która nie jest zapełniona przez narzucone mi rzeczy... beztroski mi brakuje.




dobrze, że jesteś... ;***.

niedziela, 12 kwietnia 2009

!

Ciekawe, doprawdy... skąd to się wzięło. .. no nic..korzystam jak mogę i ile mogę i póki to trwa... a niech trwa do maja a co ! ;-)


Tylko Ty Jeden ;*!

środa, 1 kwietnia 2009

ach !

...najszczęśliwsza ! najcudowniejszy On ! i najcudowniejsza miłość !
radości ogrom nie daje się opisać, szczęście istnieje wszędzie gdzie tylko nie spojrzę ! jak zatem nie wielbić każdego dnia skoro niesie ze sobą tyle cudowności....

upajam się Tobą...

poniedziałek, 30 marca 2009

spadek formy

lekki spadek formy spowodowany nie wiem czym. na siłę staram sie cokolwiek zrobić, zeby nie uznać tego czasu za stracony. poza tym moja zachłanność na ksiązki nie zna granic. One mają jakieś niezwykłe przyciąganie... wprost nie umiem się nim oprzeć. Powinnam mieć zakaz wstepu do bibliotek do maja. no ale wracając do spadku formy...najgorsze w nim jest poczucie marnotrawienia cennego czasu. a najgorzej jak w nocy zacznę sobie przypominać ile muszę jeszcze zrobić, nauczyc, zapamiętac. I spadek formy się pogłębia... im bliżej końca tym trudniej z niego wyjśc. taki paradoks. wrr... no ale cóż zrohbić? czasem trzeba się zmusić...nie wiadomo w której chwili najdzie natchnienie . . . ;-)

bierzemy się z powrotem do pracy ^^.

niedziela, 29 marca 2009

ech...

znowu muszę zmierzyć się z czasem... a w sumie nie ja. tylko ta osoba, która wciąż mówiła, ze jaka to przyjaźń ważna a robiła coś zupełnie przeciwnego do słów. Zdumiewające... niekiedy słowa są na wagę złota, żebrzemy o nie, chwytamy się jak tonacy brzytwy a czasem mamy ich dość... bo az dużo było tylko słów. za duzo pustych, rzuconych na wiatr bezmyślnie wypowiedznaych slów. strasznie to boli. ten zawód na człowieku, z którym się tyle przeżyło. i jak to człowiek bardzo się może zmienic...a wszystko przez Jego zależnośc od innych, podatność na charakter drugiego człowieka... i jak to czasem łatwo o to, zeby wszystko się posypało. wszystko co się budowało przez wszystkie lata tak po prostu runie... niespodziewanie... przykro strasznie...

Uda się naprawić...? Tylko nic nie mów, bo znienawidze Twoje slowa.



a Ciebie kocham moja Oazo na pustyni Życia ;***

piątek, 27 marca 2009

doprawdy...

...dziwni są ludzie i dziwnie pojmują świat i innych ludzi. jak to łatwo olać osobę podobno najważniejsza. ale cóz... czasem słowa się wyczerpują, człowiek traci anielską cierpliwość i przestaje się oglądać na tę osobę. może sama się nauczy skoro z moją pomocą nie ma na to ochoty. Jedyne w co nigdy nie wątpiłam to Ty i Twoja miłośc. byłam tego zawsze pewna i niech ta pewność się mnie trzyma, ale...znajac Ciebie to mnie ona nie opuści ;-)


mądrość babcina : "jak się chce gdzieś dostać to trzeba się przyłożyć, a nie tylko gadać" zatem...pełna niespotykanej wczesniej energii i chęci do działania ruszam...


raz, dwa trzy hop !

poniedziałek, 23 marca 2009

jedna chwila...

..a może zmienić się całe życie. Jedno spojrzenie wśród deszczowych kropel a świat przestaje być takim jakim dotychczas był.
a może właśnie wtedy świat naprawdę zaczął być...?
tak...świat zaczął się z Tobą...

niedziela, 22 marca 2009

czyżby...?

czyżby wszystko było takie jasne? czyżby to było takie proste? ciekawe...czas pokaze. ale im dłużej go mija tym bardziej upewniam się w tym, że tak...że to sama sobi pewne rzeczy komplikuje. ciekawe po co ;/ no ale chyba taka moja natura;/ no nic... natenczas trzeba naturę zmienić i zabrać się prostego rozwiązywania spraw ;d

Dni pachną naszą miłością...mm... cudowny zapach.

sobota, 21 marca 2009

tak...

...dziwne rzeczy mnie irytują. dziwne sprawy zaprzątają głowę. Przydałaby się jakaś maszynka do segregowania myśli i wywalania niepotrzebnych, coś w rodzaju kreatora, ale usuwającego te nieprzyjemne i zupełnie niepotrzebne sprawy z głowy. ale niestety a może stety ludzkość czegoś takiego nie wymyśliła. i w sumie niech nigdy nie wymyśla.

Jedyna rzecz, w która nie wątpię to jego miłość. i to, że będzie. a wszystko inne co związku z jego uczuciem nie ma, staje się chwilami polem pełnym wątpliwości i niepewności... ciekawe dlaczego tak się dzieje...

znowu powrót do starych czasów, pocieszam się myślą, ze przeszłość jednak nie wróci a teraźniejszość w końcu się uspokoi... za długo było dobrze. Zawsze tak jest, ze kiedy jest wszystko ogarnięte, to, to się okazuje tak naprawdę wielkim złudzeniem i oszustwem...ech... no ale nikt nie mówił, że będzie tak łatwo z tym skończyć.
i chwilami nie wiem co mam robić, po której stronie stanąć. a bierną też być trudno... ech...ciężko na sercu...


dziękuję za każdą chwilę relaksu przy Tobie ;** !

piątek, 20 marca 2009

pierwszy krok

podobno najtrudniejszy, najważniejsze, że już wykonany ;-) teraz tylko zawalczyć z sama sobą żeby tego wszystkiego nie spaprać. znając mój słomiany zapała będzie to dość trudne, ale ...to przecież tylko półtora miesiąca, później wszystko wróci do normy :D oby, oby... oby ta norma byłą spełnionym marzeniem. ale ... dość słów ;-)


raz, dwa, trzy... ;))

czwartek, 19 marca 2009

.


...spójrz znowu na mnie, proszę... Nakarm mnie miłosną codziennością. Potrzebuję jej. Ciebie potrzebuję...Do życia.

dokądkolwiek pójdziesz, cokolwiek zrobisz
Będę z Tobą...

piątek, 13 marca 2009

...

...miłośnie, smutno, miłośnie, smutno... ach...ile ja bym dała za ten uśmiech, za choćby cień tego Cudu...


a wokoło chłód... :(( i ciężar.


kocham .najbardziej.

czwartek, 12 marca 2009

uch...

...bo jakoś mi tak...wyjątkowo. bo tak cudownie pięknie widzę świat, tak wspaniale się czuję i odczuwam. a to dzięki jeden osobie, osobie dzięki której poznałam smak prawdziwego życia.
Magia tych dni wypełnia mnie po samo dno mojej duszy...która przepełniona jest miłością do Ciebie..


___

fajnie to po prostu umieć ;-) i iść tak sobie bez jakiegokolwiek stresu. ot co. bardzo przyjemny stan. może zatem częściej...? oj tak.

wtorek, 10 marca 2009

plany

powzięte owe plany. i to wcale nie takie jakby się wydawało. postanowiłam zrobić cos z czymś, co od dawna mi przeszkadzało i doprowadzało nierzadko do płaczu. czas żebym nauczyła się nie oglądać na innych, czy coś robią czy nie. tylko po prostu robić to, co się ma do zrobienia. bez myślenia o tym, czy ktoś też to robi. Bo jakoś tak dziwnie wychodzi, ze ja się ogladam za wsyztskimi a jak przyjdze co, do czego to sama zostaję w tyle z wielkim rozczarowaniem w sercu. no cóż... tak to jest, kiedy brakuje dystansu. swoją drogą cieawego czy kiedykolwiek go nabędę. czas pokaże. zatem...

róbcie co chcecie ja robię swoje ;)

trzeba pilnować swojego świata, swojej osobistej przestrzeni. dostosowywać się do innych nie ma sensu, bo każdy ma swój plan, który zamierza zrealizować. i każdy go realizuje nie patrząc czy ktoś też tak ma. ja też mogę ot co .


odliczam dni, godziny, minuty...do ciepła Twoich ramion.

poniedziałek, 9 marca 2009

hmm...

...jakoś trudno zebrać myśli. bilans emocjonalny pozytywny, ale ...brakuje tak cholernie brakuje tego, czegoś zwanego motywacją. zbliża się nieubłaganie dzień rozliczenia a ja biernie trwam w tym odrętwieniu umysłu. i coraz większa złość na samą siebie i pretensje do samej siebie. ech...;/ ciekawe czy uda się zebrać w sobie. innego wyjścia nie ma chyba nawet. chociaż nie, kazdy kij ma dwa końce. ale ten drugi koniec jakoś nie bardzo mi odpowiada...





jeszcze "tylko" 24 godziny wtorku, 24 godziny srody, 24 godziny czwartku i kilkanaście godzin piątku i...Ty. koniec tęsknoty choć na chwilę...

czwartek, 5 marca 2009

tak bardzo...

...się chwilami boję. boję, że to wszystko pryśnie jak bańka mydlana... że to się może kiedykolwiek skończyć...kiedy takie głupie myśli przychodzą do głowy to...ach...łzy same cisną się do oczu.

tak mi cudownie jak jesteś obok...tak cudownie piękne czuję szczęście kiedy Twoje oczy patrzą w moje, tak mi wspaniale kiedy mogę Ci wyszeptać do ucha te dwa magiczne słowa... Chciałabym rozwiać Twe choćby te najmniejsze wątpliwości. żeby nigdy się już nie pojawiły w Twojej głowie. żeby ich więcej tam nie było...


". . . zawsze tam, gdzie Ty".

środa, 4 marca 2009

...

...odpływam...odpływam i upajam się tym czuciem. myśli krążą daleko od ciała, wzrok siega dalej aniżeli jestem w stanie pojąć. duszą ogarniam całe swoje szczęście, które odczuwam każdym fragmentem siebie...niewysłowiona tęsknota, radość, niemożność doczekania się tego umiłowanego uśmiechu jest tak wielka, że...zapiera dech, odbiera mowę. i pozwala tylko trwać... ach trwać, czasu za mało zeby to wszystko dogłebnie poczuć, doświadczyć... ach...jak pięknie móc to czuć! jakze bym chciała zanurzyć się w Tobie, po oczy, po czoło... Otoczyć się Twoimi spojrzeniami...
Umiłowany...me serce ku Tobie ucieka...

poniedziałek, 2 marca 2009

życie...

...jest piękne. jest piękne w swej istocie, jest piękne dzięki Tobie... ach..ta pewność, to poczucie stałosci i ta myśl, ze to będzie trwało...daje tak wielkie pokłady życiodajnej energii, że czasem człowiek nie wie co ma ze sobą zrobić. miota się tylko w swoim małym świecie, miłując tę jedną osobe i wychwalając dzień pierwszego spojrzenia w oczy i żyjąc każdym następnym wspólnym dniem.
ach...po policzkach płyną łzy szczęscia, łzy miłosnego szczęscia i miłosnego spełnienia. całkowitego. takiego do dna mimo iż odczuwane szczęscie zdawac się może dna nie posiada.

Sensie moich dni ;*

sobota, 28 lutego 2009

czas...

"ucieka"... płynie od zarania dziejów tak samo, a mi się wydaje, ze wciąż go za malo. ciekawe...czy gdyby człowiek nie nazwał czasu czasem, gdyby nie ponazywał godzin, dni, minut, sekund to czy odnosilibyśmy takie samo wrażenie dotyczące tego uciekajacego czy pędzącego czasu ;> człowiek w większości przypadków marnuje dane mu chwile, a potem u końca dnia dochodzi do niego ile to on musiał zrobic a nie zrobił z róznych przyczyn i że dzień jest za krótki. ale czy to prawda? czy ktoś kto cały czas nic nie robi ma pawo oskarżać Czas, ze płynie za szybko? Czas daje nam siebie całego, tyle ile może najwięcej od nas zależy czy i jak go wykorzystamy...człowiekowi tylko tak trudno to zrozumiec. trzeba wziąć się w garść krótko mówiąc ;-) ileż można czekać na cud, na jakąś dziwną chwile natchnienia, czy czegoś innego bardziej wyimaginowanego .
kiedy ma sie marzenia, każda spełniona chwila zbliża nas do celu...a jeśli sie bardzo chce to przyciąganie do osiągnięcia celu powinno być większe ;-) powinno i od nas zalezy czy będzie, czy tylko poddamy się temu chceniu a potem cicho zapłaczemy kiedy coś, co było na wyciągnięcie ręki odpłynie bardzo daleko od nas.


_________________________________________________________________


w Miłości życie mija...cudownie mi ! i najpiękniej. dzięki Tobie tylko Tobie.

czwartek, 19 lutego 2009

wzdycham.

...oddycham Tobą, każdy Twój szept chłonę cała sobą... cudownie...cudownie...upajam sie szczęsciem.

piątek, 13 lutego 2009

czekam...

na ten dzień, na te wspólne dni. na czas beztroskiego odpoczynku od całego otaczajacego świata. ach...jedynym zadaniem będzie cieszenie sie tymi chwilami, Tobą- codziennie.
to będą wspaniałe momenty...

i pomyśleć, ze kiedys zyłam bez Ciebie... właśnie...czy na pewno żyłam..?

środa, 11 lutego 2009

ach.

upewniam się w tym co robię. że to ma sens. ze chce i potrzebuję Tego. właśnie tej rzeczy, tej odskoczni, tej chwili namietności z czymś, co kocham robić. i...cholernie sie cieszę, że TO znalazłam, że jest ze mna.

ale... i tak nic nie równa się z Tobą.
z Tobą, dla którego zrezygnowałabym z własnych marzeń.
bo Ty, tylko Ty-pamiętaj- sprawiasz, że wszystko co robię ma sens.

poniedziałek, 9 lutego 2009

!

...każda chwila uczy, że nie należy patrzeć na innych czy coś robią czy mnie robią tylko iść swoją drogą i robić to, co uważamy za słuszne. przecież to, ze ktoś nie robi czegoś w danej chwili nie oznacza, ze my nie musimy tego robić. i zawsze lepiej zrobić trochę więcej aniżeli się zamierzało. i przed oczyma mieć wciąż swój cel. by iść ku niemu uparcie i bez zaglądania w przeszłość.

Przecież :

"Nikogo na całym świecie Twój los nie obchodzi tak bardzo jak Ciebie samego".

jeśli chodzi o dążenie do celu zgodzę sie z tym stwierdzeniem całkowicie ;-)

ale jak wiadomo...nic na świecie nie miałoby sensu, gdyby nie Miłość.
i gdyby nie Twoja miłość nic nie miałoby sensu, nawet ten Cel ;-)

bo na cóż byłyby mi wszystkie spełnione marzenia, gdybym nie miała dla kogo żyć...?

piątek, 6 lutego 2009

miłośnie

podwójnie miłośnie...potrójnie, wielokrotnie miłośnie. I ta Miłość rośnie we mnie za dnia iw nocy, a najbardziej kiedy jesteś obok... mów mi milczeniem o miłości. Dopóki światło świata nie zgaśnie i o 7 dni dłużej.

czwartek, 5 lutego 2009

;-)

...czuję się...nienaturalnie dość. głównie dlatego, że już zapomniałam jak to jest, zapomniałam jakie to uczucie a tutaj nagle co chwilę dane mi jest je czuć. zaiste niesamowite dni nastały. nie dość, ze szczęście odczuwane dzięki Niemu jest tak wielkie, że brakuje słów by tę wielkość opisać to jeszcze dochodzi do tego szczęście spowodowane własnym sukcesem. Kiedy pozna się to uczucie to się nie chce go więcej stracić...

ale ja i tak wiem, ze to całe szczęscie i jego rózne rodzaje są ze mną tylko z jednego powodu, bo kocham i jestem kochana ;-) a doznawana miłość jest jak ładowarka ;-) która ładuje emocjonalny akumulator i pozwala na bardziej owocne działanie ...;-)

środa, 4 lutego 2009

ha!

poszło niespodziewanie dobrze, nawet bardzo dobrze i drugi raz w ciągu dwóch dni czuję to cudowne uczucie dumy z siebie.


...jak bardzo można być szczęśliwym. ach...czasem aż się chce z tego szczęscia krzyczeć a za chwile przezywac je w sobie samemu i miec je na wyłączność. emanuję tym szczęściem, miłosny widze świat. a wszystko co robię, robię z Jego imieniem na ustach i Jego miłością w sercu. Zaprawdę magicznie mi... końcu... mam swojego Czarodzieja. ach...jak to cudownie brzmi.


stałam się monotematyczna. ale wcale a wcale mi to nie przeszkadza. ;-)

wtorek, 3 lutego 2009

chwila prawdy...

...jutro nadejdzie. i się okaże jakie sa moje umiejętności i co najważniejsze wiedza. dowiem się nad czym trzeba popracować ;-) w sumie fajnie... ale stres będzie. Jednak trzeba nastawić się pozytywnie... trudno będzie ;-)


a poza tym...jakoś mi tak czas ucieka, przez palce przelatuje. czuję jakbym gdzies się ciągle spieszyła...cokolwiek dziwne uczucie.
Jedyny moment pełnego relaksu zarówno fizycznego jak i psychicznego to chwile, kiedy On jest obok. kiedy w każdej chwili mogę złapać go za rękę czy po prostu zobaczyć Jego cudowny uśmiech. czuję, ze wtedy istnieje poza przestrzenią rzeczywistą i przez ten okres kiedy czuję Jego fizyczna obecność odnosze wrażenie egzystowania w czymś pozaziemskim...wspaniale uczucie.

z każdą chwilą potrzebuję Go więcej.

poniedziałek, 2 lutego 2009

o !

...skwitowane dziś zostało to jednym stwierdzeniem: "to takie troche jak z motyką na słońce". zdaję sobie z tego sprawę, ale...dziwne to, ale specjalnie to zdanie mnie nie zmartwiło. ciekawe w czym rzecz, że tak sie nie stało. bo tak wierze, ze się uda? czy dlatego, ze chcę uparcie moze trochę naiwnie i nie przyjmuję do świadomości innej opcji? a może po prostu dlatego, ze zdaję sobie sprawę z tego ze moje zamierzenie, to co chce osiągnąć jest rzeczą trudną, nawet bardzo śmiem twierdzić. w każdym razie to mnie jeszcze bardziej utiwerdziło w przekonanie, że chcę, ze mogę, ze umiem.

"Twój los zależy od Twoich nawyków"-Brian Tracy

czytanie takich motywujących słów znacznie poprawia egzystencje "dążeniową". pozwala jakby oswoić się z ilością czasu i pracy jaką trzeba wykonać żeby zamierzony cel osiągnąć.

~~~~~~~~~~~~

ach...Kiedy myślałam, że będę 30 minut marzla na przystanku pojawiłęs się Ty, z cudownym uśmiechem, i czułym spojrzeniem... a mi od razu zrobiło się cieplej. Piękno mojego swiata !

wtorek, 27 stycznia 2009

zła .

jestem cholernie zła. szlag człowieka trafić może. kiedy coś chce a wszystko dokoła jest przeciwko niemu. nikt nic nie chce ułatwić. wszystko sie utrudnia. nawet głupia szkoła, która powinna pomagać nie robi tego. Nastawia się na ogół. ja rozumiem naprawde rozumiem to, ale nie można zapominac o jednostce... ech. . .

nic. . . słów brakuje. samemu trzeba na to wszystko zapracowac. moze to i lepiej...?

niedziela, 18 stycznia 2009

bo ja. . .

. . . z tego szczęścia słów znaleźć nie potrafię.
chociaż tak naprawdę jest ich aż tyle, że trudno je zatrzymać, zapisać cokolwiek. chyba jednak samo wyrażenie, ze się czuje bezgraniczne szczęście, które wypełnia każdy najmniejszy fragment ciała choć w małym stopniu pozwoli te cząstkę uczucia uwiecznić.

chociaż może nie uwieczniać? może pozwolić mu po prostu trwać i być obok? ;-)




. . . zasypiam z Twoim imieniem na ustach.

piątek, 16 stycznia 2009

jeju jej

. . . jak wiele szczęscia potrafi dać jeden gest ukochanje osoby, jak wiele znaczyć może jeden rzucony w przelocie uśmiech czy spojrzenie, którego blask dojrzy się pośród dziekiego tłumu ludzi.
Bo te oczy, które się kocha są tylko jedne, czar tego usmiechu ma tylko ta jedna osoba, dłonie tylko tej osoby potrafią ogrzac w najzimniejszych chwilach. . . i w tej osobie skupiaja sie wszystkie myśli, uczucia. i nic nie istnieje bez Tej osoby.


ponadto...
realizacja planów nieco stoi w miejscu. ale zbieram przez weekend siły by znowu zacząć. naprawde to cokolwiek dziwna sprawa. w jednej chwili ma się ochotę góry przenosić, energia rozpiera, wszystko idzie jak po masle. a w chwili nastepnej wszystko mija. przychodzi ta chęć odpoczynky, ale najlepsze, ze sie wcale nie jest zmęczonym.
odpoczywać po czymś co sprawia w jakimś stopniu przyjemność? paradoks.

gdybym jednak zaczęła narzekac na swoje życie popełniabym największy grzech.
dlatego chwaląc ten dzień, dziękuję za te wszystkie chwile złe i dobre, każdym oddechem. . .

niedziela, 11 stycznia 2009

. . .

. . . bo największym moim szczęściem jestes Ty! Ty i nikt inny, rozumiesz...? to własnie Ciebie wybrałam i z Tobą chce spędzać wszystkie dni swojego życia. Sama tez się chwilami boję, tak jak Ty. ze to się moze skończyć. ale jeszcze bardziej chcę żeby to trwało. żeby to się nie kończyło i będe robiłą wszystko zeby to trwało niezmiennie już zawsze.
bo Cię kocham. wiesz o tym.
kocham Cię do dna, tak daleko jak sięga moja dusza. i . . . nie wyobrażam sobie innego życia aniżeli wspólne życie z Tobą.

sobota, 10 stycznia 2009

krok do przodu.

. . . nie było najgorzej, w sumie na początek to jest nawet dobrze.
Mimo to jestem z siebie zadowolona. staram się tak myslec mimo ze nie zrobilam tyle ile chcialam. ale jak się będe negatywnie do samej siebie nastawiać to szybko się zniechęcę ;-)

i jeszcze przydałaby się dodatkowa motywacja... już nawet wiem jaka ;-) w końcu potrzeba bedzie kiedys odpoczynku od wszystkiego i ja nawet juz wiem jak ten nagrodo-odpoczynek będzie wyglądał ;) hihi.

pozytywnej energii nawet sporo nie powiem. trzeba wykorzstać, bo kto wie ile to jeszcze potrwa;> ach nie ma to jak wrodzony optymizm ;p

tymczasem znikam do wypełniania postanowień ;-)

piątek, 9 stycznia 2009

jak zawsze jadąć autobusem naszło mnie na refleksje, nie wiem czy to zasługa mojej melancholijnej nutry skłonnej do poświecania wiele czasu i uwagi na przemyslenia czy brzmienia w uszach ostrego rocka pomieszanego z subtelnymi nutkami poezji śpiewanej ;-) w głowie utkwiły mi słowa piosenki:

"walcz, po to żyjesz,
Walcz by zachować jeszcze twarz
Przecież jedną tylko masz na zawsze
Nie, nie poddawaj się
Przecież nie jest jeszcze źle
Kiedy w oczy możesz sobie patrzeć "

walczyć chcę i walczyć będę. by za tych kila m-cy wygrać swoje życie.
już teraz na wstępie je wygrać i spojrzeć z dumą w oczy i móc powiedzieć sobie: "tak zrobiłam to" a nie mieć do siebie pretensje że się nie wykorzystałam szansy i przegapiłam coś ważnego.
poczucie spełnienia- cos, czego każdy człowiek w życiu pragnie najbardziej. a ja wiem jak osiągnać swoje spełnienie, jeśli nie całe to jego duużą część.

zatem...dziś pierwszy dzień. Jutro spowiedź z efektów. ;-)


a tymczasem nabierać energii idę poprzez słuchanie ostrego brzmienia elektrycznych gitar i niskiego glosu wokalisty.

czwartek, 8 stycznia 2009

ach. . .


bo cudowniejszy jest każdy dzień.
aż dziwne, ze można za jednym razem czuć szczęście tak wielkich rozmiarów. ileż to człowiek jest w stanie tego uczucia w sobie zmieścic. a im więcej go daje tym więcej go czuje. zaupełnie jak z miłoscią. im więcej jej Mu daję, tym bardziej się cieszę, ze On ją ma i miłość tej de facto mi przybywa.



czasem odnoszę wrażenie, ze nie umiem mówić o niczym innych jak tylko o Miłości.

środa, 7 stycznia 2009


. . .somatyczne objawy były skutkiem kryzysu emocjonalno-psychicznego. kryzys zażegnany ku mojej uciesze. motywacji mimo iż jest nieco mniej aniżeli bym chciała to jednak zawsze jest jakaś nadzieja...przecież krople deszczu nigdy nie spadają pojedynczo. . . ;>
. . . , nowe pokłady energii są i chęci również.
jakże tego nie wykorzystać?

poniedziałek, 5 stycznia 2009

nijako

. . . ach gdyby nie On już dawno bym się posypała. koszmarny okres nadszedł. spać nie moge w nocy, potem przez cały dzień snuje się jak cień człowieka.


i doszło do mnie jak bardzo nie cierpie słów: "dasz rade". wprost jak je slyszę przechodza mi po plecach zimne dreszcze. dlaczego? otóz dlatego, że ktoś postronny nie może wiedziec czy dam rade, skoro ja sama nie jestem pewna czy dm. a poza tym tp gtrzecz mówić, ze ktoś da radę jesli on nic nie robi. i brakuje mi jakiejkolwiek mobilizacji. mimo ze wie, co chce osiągnąć i wie jak ciężka droga przed nim.

coraz częściej myślę, ze to nie ma sensu. ze zawaliłam to, co mogłam wygrac. ze nie postaram się na tyle by móc spełnić swojenajwiększe marzenie. by byc z siebie dumną... a bardz bym chcała pozanć to uczucie. nie zawdzięczać czegoś komuś, tylko osiągnąć coś przez własną pracę. ale naprawde...brakuje mobilizcaji, brakuje...zupelnie nie wiem dlaczego. mimo ze wiem, ze muszę, ze chcę to wpadam w impas...

przychodzi mi do glowy abstrakcyjna myśl, czyw ogóle mam prawo marzyć o tym, o czym marze skoro tak naprawde nic nie robię zeby to osiągnąc.a przecież nie chcę zeby to pozostało tylko w kwestii marzeń...chciałabym zeby to się stało rzeczywistością. ale nic z tego chcenia nie wychodzi... ;/ ech...

czwartek, 1 stycznia 2009

;-) .

. . . cudownie słodkie szczęście odczuwam w każdym fragmencie siebie.
i niczego więcej nie brakuje. niczego więcej mi nie potrzeba.
bo On ma w sobie TO wszystko co niezbędne do życia.
On jest Wszystkim.

mam najcudowniejszego Mężczyznę u swego boku ! ot co.
to poczucie bezpieczeństwa, które czuje... i błogi spokój kiedy jest obok. ach. . .



swoją droga to . . . Sylwester był bardzo udany. ;-) teraz tylko zbierac siły na realizację wyznaczonego celu ;-) i dążyć wytrwale ku niemu.