piątek, 30 września 2011

staruszek

Zza bocznej ściany kościoła wśród porannych promieni wschodzącego słońca, wyłonił się starszy pan: podpierał się na lasce a na głowie miał zabawny kaszkiet. Gdyby spotkać go na ulicy pewnie człowiek by go nie zauwazył, a jeśli nawet to, wtedy wywołaby tylko odruch żalu i poczucia nieuchronności starzenia się. Ale nie w takim otoczeniu. Wsród promyków wyglądał nadzwyczajnie, jaśniejący i jestem wręcz pewna, że się do kogoś uśmiechał, ba, nawet w pewnym momencie podniósł rękę i do kogoś pomachał, byłam bardzo ciekawa kim jest owym szczęśliwcem i po chwili już wiedziałam, drugi starszy pan, wchodzący na teren franciszkanów. Cała sytuacja trwała zaledwie kilkanaście sekund, tyle ile zajmuje autobusowi przejechanie obok kościoła, a jednak wywarła takie wrażenie, ze obraz staruszka okalanego przez słoneczne ramiona będzie towarzyszył mi cały dzień. Jak wiele rzeczy uchodzi naszej uwadze, mijamy je be słowa i chwili refleksji czy zamyślenia. A wokoło czeka na nas tyle wspaniałości. Wystarczy tylko nie zamykać oczu.

czwartek, 29 września 2011

Następna do przodu. Bardzo mi się to zaczytanie podoba. Oby ta namiętność do literek nie minęla zbyt szybko, bo trzeba nadrobić stracone chwile ;) teraz czas na następną "ofiarę".

wtorek, 27 września 2011

Poranki są przepiękne, całe dnie są przepiękne. Natychające do naszego wspólnego zycia. Nic tylko wzdychać, podziwiać różowe niebo i mgłę unoszącą się nad szklanym okiem Wisły. A kiedy Ty jesteś obok i kiedy się usmiechasz, z czułoscią, którą tylko Ty dac potrafisz to... wtedy jakby cale zło świata znika. I znowu czuję się natchniona, do wypełniania naszego życia coraz większą ilością Nas. Natchniona do przygotowywania małych częsci naszego przyszłego gniazdka.

czwartek, 22 września 2011

znowu polubiłam poranki... są juz nieco chłodniejsze niz jakiś czas temu i jakieś takie... magiczne. To pewnie zasługa tego, co w sercu gra. Ogólnie jakos tak wszystko jest... inne, bardziej wyjątkowe.

środa, 21 września 2011

mgła okryła dziś poranek, wspomniany poprzednio kociak zapuścił się w swojej wędrówce (tym razem porannej) już naprawdę daleko od domu i miałam przyjemność się z nim przywitać idąc na przystanek. Pole okraszone kroplami rosy i mgły wyglądało cudownie, tak samo jak spotkane po drodze pajęczyny, a jak pachniało powietrze...! Wszystko skończyło się w centrum, jednak i to miejsce ma swój urok. Kiedy to wszyscy pędzą rano do pracy, odprowadzić dzieci do szkoły etc. Jednak miejski urok dziś mnie nie opanował, za bardzo byłam zajęta lekturą. Zawsze mnie intrygowało skąd Carroll bierze swoje irracjonalne pomysły na ksiazki. Ta lektura co prawda chyba nie do konca na to pytanie odpowiada -jak sugeruje tył okladki- ale jest pięknym zbiorem spostrzeżeń autora dotyczących otaczającej go rzeczywistości, ale nie tylko, bo znajdziemy tam równiez kilka interesujących cytatów. Jako ze ma formę dziennika ksiązke czyta się jednym tchem :)

tymczasem wracam do porannej- chociaż już nie aż tak bardzo, herbaty i codziennych obowiązków w pracy :)



PS dziękuję za Miłość.

sobota, 17 września 2011

...a oknem mały kociak bada obce mu jeszcze do niedawna tereny. Delikatnie stąpa, wszystko wokół siebie dokładnie obwąchuje a potem skacze, polujac na poruszajace sie między źdzbłami trawy stworzonka. Wszystko jest dla niego nowe i intrygujace. Przez chwilę myślałam, ze kociak sobie poszedł gdzies dalej, ale nie... schowal sie tylko w trawie i dopiero po chwili wystawil swoją malenką główkę i rozejrzał się wokół siebie. Jednak ten kawałek nowego terenu okazał się dla niego za mały, zwycięzyła młodzieńcza ciekawość i powędrował dalej, wciąz jednak dość ostroznie, co chwilę spoglądając za siebie.

I tak oto kociaczek powoli stawał się samodzielny, a jeszcze niedawno razem z bratem pod nadzorem kociej mamy, ledwo co wychylał nosek zza granicy swojego domu.

piątek, 16 września 2011

i nadszedł piątek... jeszcze niedawno tak wyczekiwany, teraz móglby w ogole nie nadejsc. Kazdy dzien bedzie do zniesienia jesli Ciebie w nim nie zabraknie.

czwartek, 15 września 2011

... bo bez Ciebie wszystko straci sens. bo bez Ciebie nie ma mnie... więc proszę Cię... złap mnie za ręke, otul ramionami... razem sobie poradzimy... Bo Cię tak cholernie bardzo kocham... i wiem, że Ty mnie też... mimo wszystko.

piątek, 2 września 2011

inaczej

Poranki pachną juz inaczej, popoludnia tez powoli tracą swoj letni zapach. Zastepuje go jesienny. Moj ulubiony i tak wyczekiwany. Dlatego wychodzac nad ranem mocniej czuję życie. zapach trafia do mojej duszy i zostaje tam na caly dzien, powoli ulatujac by wieczorem ustąpic miejsca spokojowi nocy. Lubie jesienne refleksje, jesienną zadume, jesienny chłod i trzepot opadajacych lisci. Czekam na to z utesknieniem. Tak jak na każda Twoja czulośc, na kazdy delikatny powiew milosci, naszej milosci.