wtorek, 27 stycznia 2009

zła .

jestem cholernie zła. szlag człowieka trafić może. kiedy coś chce a wszystko dokoła jest przeciwko niemu. nikt nic nie chce ułatwić. wszystko sie utrudnia. nawet głupia szkoła, która powinna pomagać nie robi tego. Nastawia się na ogół. ja rozumiem naprawde rozumiem to, ale nie można zapominac o jednostce... ech. . .

nic. . . słów brakuje. samemu trzeba na to wszystko zapracowac. moze to i lepiej...?

niedziela, 18 stycznia 2009

bo ja. . .

. . . z tego szczęścia słów znaleźć nie potrafię.
chociaż tak naprawdę jest ich aż tyle, że trudno je zatrzymać, zapisać cokolwiek. chyba jednak samo wyrażenie, ze się czuje bezgraniczne szczęście, które wypełnia każdy najmniejszy fragment ciała choć w małym stopniu pozwoli te cząstkę uczucia uwiecznić.

chociaż może nie uwieczniać? może pozwolić mu po prostu trwać i być obok? ;-)




. . . zasypiam z Twoim imieniem na ustach.

piątek, 16 stycznia 2009

jeju jej

. . . jak wiele szczęscia potrafi dać jeden gest ukochanje osoby, jak wiele znaczyć może jeden rzucony w przelocie uśmiech czy spojrzenie, którego blask dojrzy się pośród dziekiego tłumu ludzi.
Bo te oczy, które się kocha są tylko jedne, czar tego usmiechu ma tylko ta jedna osoba, dłonie tylko tej osoby potrafią ogrzac w najzimniejszych chwilach. . . i w tej osobie skupiaja sie wszystkie myśli, uczucia. i nic nie istnieje bez Tej osoby.


ponadto...
realizacja planów nieco stoi w miejscu. ale zbieram przez weekend siły by znowu zacząć. naprawde to cokolwiek dziwna sprawa. w jednej chwili ma się ochotę góry przenosić, energia rozpiera, wszystko idzie jak po masle. a w chwili nastepnej wszystko mija. przychodzi ta chęć odpoczynky, ale najlepsze, ze sie wcale nie jest zmęczonym.
odpoczywać po czymś co sprawia w jakimś stopniu przyjemność? paradoks.

gdybym jednak zaczęła narzekac na swoje życie popełniabym największy grzech.
dlatego chwaląc ten dzień, dziękuję za te wszystkie chwile złe i dobre, każdym oddechem. . .

niedziela, 11 stycznia 2009

. . .

. . . bo największym moim szczęściem jestes Ty! Ty i nikt inny, rozumiesz...? to własnie Ciebie wybrałam i z Tobą chce spędzać wszystkie dni swojego życia. Sama tez się chwilami boję, tak jak Ty. ze to się moze skończyć. ale jeszcze bardziej chcę żeby to trwało. żeby to się nie kończyło i będe robiłą wszystko zeby to trwało niezmiennie już zawsze.
bo Cię kocham. wiesz o tym.
kocham Cię do dna, tak daleko jak sięga moja dusza. i . . . nie wyobrażam sobie innego życia aniżeli wspólne życie z Tobą.

sobota, 10 stycznia 2009

krok do przodu.

. . . nie było najgorzej, w sumie na początek to jest nawet dobrze.
Mimo to jestem z siebie zadowolona. staram się tak myslec mimo ze nie zrobilam tyle ile chcialam. ale jak się będe negatywnie do samej siebie nastawiać to szybko się zniechęcę ;-)

i jeszcze przydałaby się dodatkowa motywacja... już nawet wiem jaka ;-) w końcu potrzeba bedzie kiedys odpoczynku od wszystkiego i ja nawet juz wiem jak ten nagrodo-odpoczynek będzie wyglądał ;) hihi.

pozytywnej energii nawet sporo nie powiem. trzeba wykorzstać, bo kto wie ile to jeszcze potrwa;> ach nie ma to jak wrodzony optymizm ;p

tymczasem znikam do wypełniania postanowień ;-)

piątek, 9 stycznia 2009

jak zawsze jadąć autobusem naszło mnie na refleksje, nie wiem czy to zasługa mojej melancholijnej nutry skłonnej do poświecania wiele czasu i uwagi na przemyslenia czy brzmienia w uszach ostrego rocka pomieszanego z subtelnymi nutkami poezji śpiewanej ;-) w głowie utkwiły mi słowa piosenki:

"walcz, po to żyjesz,
Walcz by zachować jeszcze twarz
Przecież jedną tylko masz na zawsze
Nie, nie poddawaj się
Przecież nie jest jeszcze źle
Kiedy w oczy możesz sobie patrzeć "

walczyć chcę i walczyć będę. by za tych kila m-cy wygrać swoje życie.
już teraz na wstępie je wygrać i spojrzeć z dumą w oczy i móc powiedzieć sobie: "tak zrobiłam to" a nie mieć do siebie pretensje że się nie wykorzystałam szansy i przegapiłam coś ważnego.
poczucie spełnienia- cos, czego każdy człowiek w życiu pragnie najbardziej. a ja wiem jak osiągnać swoje spełnienie, jeśli nie całe to jego duużą część.

zatem...dziś pierwszy dzień. Jutro spowiedź z efektów. ;-)


a tymczasem nabierać energii idę poprzez słuchanie ostrego brzmienia elektrycznych gitar i niskiego glosu wokalisty.

czwartek, 8 stycznia 2009

ach. . .


bo cudowniejszy jest każdy dzień.
aż dziwne, ze można za jednym razem czuć szczęście tak wielkich rozmiarów. ileż to człowiek jest w stanie tego uczucia w sobie zmieścic. a im więcej go daje tym więcej go czuje. zaupełnie jak z miłoscią. im więcej jej Mu daję, tym bardziej się cieszę, ze On ją ma i miłość tej de facto mi przybywa.



czasem odnoszę wrażenie, ze nie umiem mówić o niczym innych jak tylko o Miłości.

środa, 7 stycznia 2009


. . .somatyczne objawy były skutkiem kryzysu emocjonalno-psychicznego. kryzys zażegnany ku mojej uciesze. motywacji mimo iż jest nieco mniej aniżeli bym chciała to jednak zawsze jest jakaś nadzieja...przecież krople deszczu nigdy nie spadają pojedynczo. . . ;>
. . . , nowe pokłady energii są i chęci również.
jakże tego nie wykorzystać?

poniedziałek, 5 stycznia 2009

nijako

. . . ach gdyby nie On już dawno bym się posypała. koszmarny okres nadszedł. spać nie moge w nocy, potem przez cały dzień snuje się jak cień człowieka.


i doszło do mnie jak bardzo nie cierpie słów: "dasz rade". wprost jak je slyszę przechodza mi po plecach zimne dreszcze. dlaczego? otóz dlatego, że ktoś postronny nie może wiedziec czy dam rade, skoro ja sama nie jestem pewna czy dm. a poza tym tp gtrzecz mówić, ze ktoś da radę jesli on nic nie robi. i brakuje mi jakiejkolwiek mobilizacji. mimo ze wie, co chce osiągnąć i wie jak ciężka droga przed nim.

coraz częściej myślę, ze to nie ma sensu. ze zawaliłam to, co mogłam wygrac. ze nie postaram się na tyle by móc spełnić swojenajwiększe marzenie. by byc z siebie dumną... a bardz bym chcała pozanć to uczucie. nie zawdzięczać czegoś komuś, tylko osiągnąć coś przez własną pracę. ale naprawde...brakuje mobilizcaji, brakuje...zupelnie nie wiem dlaczego. mimo ze wiem, ze muszę, ze chcę to wpadam w impas...

przychodzi mi do glowy abstrakcyjna myśl, czyw ogóle mam prawo marzyć o tym, o czym marze skoro tak naprawde nic nie robię zeby to osiągnąc.a przecież nie chcę zeby to pozostało tylko w kwestii marzeń...chciałabym zeby to się stało rzeczywistością. ale nic z tego chcenia nie wychodzi... ;/ ech...

czwartek, 1 stycznia 2009

;-) .

. . . cudownie słodkie szczęście odczuwam w każdym fragmencie siebie.
i niczego więcej nie brakuje. niczego więcej mi nie potrzeba.
bo On ma w sobie TO wszystko co niezbędne do życia.
On jest Wszystkim.

mam najcudowniejszego Mężczyznę u swego boku ! ot co.
to poczucie bezpieczeństwa, które czuje... i błogi spokój kiedy jest obok. ach. . .



swoją droga to . . . Sylwester był bardzo udany. ;-) teraz tylko zbierac siły na realizację wyznaczonego celu ;-) i dążyć wytrwale ku niemu.