wtorek, 12 października 2010
piątek, 8 października 2010
są rzeczy, za które cholernie trudno jest mi się zabrać... Które choć w istniejącej formie są dla mnie nie do przyjęcia to jednak nadal są... Rozpaczliwe próby zmiany, walki z samą sobą, z własnymi słabościami kończą się jednym wynikiem... ech... czyżby motywy pochodziły nie stąd, gdzie powinny? czy możne jestem niegotowa? Czy może tak naprawdę nie chce żadnej zmiany i dlatego dzieje jak się dzieje. ..
ale przecież każda cząstka mnie krzyczy... że ma już dość takiego obrotu sprawy, ze chce w końcu zadowolenia... miłości dla samej siebie. ech... znowu jedyne co mogę napisać to zobaczymy, poczekamy, podziałamy... chociaż ostatnimi czasy śmiem wątpić, ze cokolwiek zdziałać potrafię.
ale przecież każda cząstka mnie krzyczy... że ma już dość takiego obrotu sprawy, ze chce w końcu zadowolenia... miłości dla samej siebie. ech... znowu jedyne co mogę napisać to zobaczymy, poczekamy, podziałamy... chociaż ostatnimi czasy śmiem wątpić, ze cokolwiek zdziałać potrafię.
Subskrybuj:
Posty (Atom)