poniedziałek, 5 stycznia 2009

nijako

. . . ach gdyby nie On już dawno bym się posypała. koszmarny okres nadszedł. spać nie moge w nocy, potem przez cały dzień snuje się jak cień człowieka.


i doszło do mnie jak bardzo nie cierpie słów: "dasz rade". wprost jak je slyszę przechodza mi po plecach zimne dreszcze. dlaczego? otóz dlatego, że ktoś postronny nie może wiedziec czy dam rade, skoro ja sama nie jestem pewna czy dm. a poza tym tp gtrzecz mówić, ze ktoś da radę jesli on nic nie robi. i brakuje mi jakiejkolwiek mobilizacji. mimo ze wie, co chce osiągnąć i wie jak ciężka droga przed nim.

coraz częściej myślę, ze to nie ma sensu. ze zawaliłam to, co mogłam wygrac. ze nie postaram się na tyle by móc spełnić swojenajwiększe marzenie. by byc z siebie dumną... a bardz bym chcała pozanć to uczucie. nie zawdzięczać czegoś komuś, tylko osiągnąć coś przez własną pracę. ale naprawde...brakuje mobilizcaji, brakuje...zupelnie nie wiem dlaczego. mimo ze wiem, ze muszę, ze chcę to wpadam w impas...

przychodzi mi do glowy abstrakcyjna myśl, czyw ogóle mam prawo marzyć o tym, o czym marze skoro tak naprawde nic nie robię zeby to osiągnąc.a przecież nie chcę zeby to pozostało tylko w kwestii marzeń...chciałabym zeby to się stało rzeczywistością. ale nic z tego chcenia nie wychodzi... ;/ ech...

1 komentarz: