sobota, 29 sierpnia 2009

poprawa... do pewnych rzeczy wena wróciła ;)

czwartek, 27 sierpnia 2009

przyjemnie wilgotny zapach powietrza dociera do mnie zza okna sprowadzając pewien rodzaj fizycznego ukojenia i psychicznego odprężenia. całe napięcie zniknęło dzięki kilku kroplom nocnej magii... i teraz wzdycham tylko cicho i upajam się byciem z samą sobą.

Czekam nadal na pełną akceptację nie tylko siebie fizycznej ale też siebie jako duszy. Osiągnięcie wewnętrznej i zewnętrznej jedności stało się moim celem...moją obsesją... Tyle jeszcze nie wiem i zastanawiam się czy w ogolę chcę to wszystko zechcieć wiedzieć...?
Czekam tylko na nowe-stare życie. Aż powoli zacznie spełniać się moje kilkuletnie marzenie. i cholernie bardzo nie mogę się tego doczekać. tęsknie za tym...choć nie wiem czy w ogóle będę to mieć...

Kiedyś to było trudniejsze...to oswojenie się z rozczarowaniem. a teraz...? Teraz jest łatwiej. czas pomógł pogodzić się z niepowodzeniem, pozwolił zaakceptować. Przeszłości nie da się zmienić... dlatego trzeba jak najbardziej, jak najlepiej wykorzystać daną nam teraźniejszość...przecież to ona stanie się kiedyś czasem przeszłym...

chaotyczne, oderwane od siebie to wszystko powyżej wiem... Sen uporządkuje chaos .


jesteś tym, co w moim życiu Najpiękniejsze, wiesz...? wiem, że tak.

niedziela, 23 sierpnia 2009

lekko sfrustrowana... i złości mnie wszystko i wszyscy. Nie rozumiem tego stanu. Nie chcę go już. chcę znowu czuć, że dam radę... że jednak się potoczy wszystko tak jak bym chciała... Chcę znowu w to wierzyć.


proszę przytul mnie tak bardzo mocno...

piątek, 21 sierpnia 2009

powiem krótko: kryzys na całej linii.
mimo że zmęczenie nie daje jeszcze odczuć skutków emocjonalnych niedomagań, to kiedy już minie na pewno poczuję oznaki kryzysu...

potrzebuję psychicznego wsparcia... bo mimo stoickiego spokoju chwilami nie potrafię sobie poradzić z nawałem negatywnych uczuć i emocji.

czwartek, 20 sierpnia 2009

znowu czas poszukiwań. chociaż... nawet nie. poszukiwania zakończone, ale trzeba tylko sięgnąć ręką po to, co zostało odnalezione. znowu czeka wewnętrzna walka z własną "niesamodzielnością" i z potrzebą uczestnictwa innych ludzi w moich poczynaniach. wierzę, że to wszystko co uniemożliwia mi działanie zwalczę, ze uda mi się wygrać z uzależnieniem od ludzi... Kiedyś wygrałam, na dobre mi to wyszło a jednak teraz kiedy stoję przed taką samą sytuacją, czuję ten sam paraliżujący strach... nauka samodzielności to trudna sztuka.

Liczę jednak, że własną wyuczoną wytrwałością posiądę kiedyś tę naukę....
i wtedy moze chociaż podjęcie działania stanie się łatwiejsze.

środa, 12 sierpnia 2009

pytanie

Czy jeśli będę dłużej czekała to bardziej docenię spełnione marzenie...?
czy jeśli nie spełni się od razu będę się bardziej cieszyła aniżeli gdyby spełniło się już, teraz, zaraz...?


emocje krzyczą żeby je "usłowić". wrócę później.