czwartek, 22 grudnia 2011

Cieszę się, ze rano mam tak duzo czasu. Chyba nie umiałabym się juz spieszyć. Zal mi bylo dzisiaj patrzec na tych ludzi dokądś pędzących z obawy przed spóźnieniem... Czułam się wyjątkowo, że ja mogę iść sobie spokojnym krokiem podziwiając piękny, mroźny poranek... Niebo ostatnimi czasy, ma odcień nieco rozwodnionego atramentu, czarne gałęzie drzew na jego tłe wyglądają bardzo groźnie, ale to tylko pozory. Emanują jakąś dziwną, nieprzeniknioną mądrością. Ponadto lubię się wpatrywać w mijane okna. Ostatnio bardzo zauroczył i zainspirował mnie widok Pań Garderobianych na piętrze w Teatrze. Było widać wiszace pod sufitem, na wieszakach różne stroje a Panie krzątały się po pokoju z materiałami w rękach. Naprawdę niecodzienny widok.

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Jak mozna być taką kretynką... Wciąz nie mogę w to uwierzyć. Uszczypnij mnie, bo to chyba jakiś kurewski sen.

piątek, 25 listopada 2011

Czuję juz Święta. Nie umiem tego określić, ale od kilku dni ogarnia mnie grudniowa bożonarodzeniowa atmosfera, taka jaką ogląda się na tych wszstkich cudownie magicznych zdjęciach w sieci. Nigdy czegoś takiego nie miałam, stąd moje podwójne zdziwienie. A tymczasem... juz dziś piątek, ostatni pracujący dzień w 47 tygodniu roku. Dobrze mi z tą myślą.

wtorek, 22 listopada 2011

kocham. jestem. będe.
trzeba opracować racjonalne wydawanie czasu. Żeby nie martwić się kolejny raz czy aby na pewno go starczy na to czy na tamto.

poniedziałek, 21 listopada 2011

Dobrze jest pójść spać ze świadomością, ze zrobiło się więcej niż myslało, ze się zrobi. Zdecydowanie jakoś tak nawet spać się chce mniej. Mam nadzieję, ze to nie było jakies cudowne chwilowe oświecenie i ze wkrótce będzie mozna to potwórzyć. A tymczasem... trzeba się czymś zająć żeby szybciej minąl czas i chociaż po częsci mieć świadomość, że się tych 6 kolejnych godzin nie zmarnowało.

środa, 16 listopada 2011

Czas powoli przygotowywać prezenty świąteczne :) gdyby tylko było na wszystko więcej czasu... nie mogę się tego doczekać. bez pośpiechu, bez napięcia i bez depczącej po piętach spóźniającej się realizacji zadań. juz zaczyna to wszystko czuć, moze dlatego zwalniam tempo.

czwartek, 3 listopada 2011

i kolejny dzień za nami, kolejny w trakcie i jeszcze następny czeka na spełnienie. A ja kolejny dzień odczuwam wewnętrzną inspiracje. I do życia i do tworzenia. Moze to własnie dziś jest ten dzień? Może to właśnie dziś warto spróbowac zawalczyć z samą sobą żeby potem nie żałować. Nie nastawiam się, że jak sobie usiądę przy stole z tymi wszystkimi papierami, akcesoriami, narzędziami to wyjdą jakieś cuda, ale... byle tylko zaczęły się tworzyć. To jest najlepszą motywacją. Nie mogę się doczekać :) A tymczasem... żeby szybciej czas minął...



... poinspiruję się jeszcze bardziej.

wtorek, 1 listopada 2011

jak cudownie będzie jutro rano wstać... i jak cudownie będzie odliczać dni do konca pracy.... a do tego czasu będę kipiała tęsknotą i szczęściem... a potem to już tylko szczęście... Mój Ty... najcudniejszy.

wtorek, 11 października 2011

I dziś znowu będzie chwila niemiłej refleksji. Wyrzuty sumienia i żal, że po człowieku został tylko kilka mglistych juz wspomnień. Każdy kiedyś stanie się wspomnieniem, to nieuchronne. To akurat smakuje gorzko... Mimo sposobności oswojenia się z takim stanem rzeczy to nadal tamto jedno wspomnienie, tej jednej chwili, tych kilku wypowiedzianych słów: "idź sama" uderza czasem ze zdwojoną siłą. I nagle wszystko z tamtego dnia staje się Dzisiaj. I każda sekunda rodzi coraz większe poczucie winy.

wtorek, 4 października 2011

wystarczy posłuchać o poranku klasyki i juz świat staje się jeszcze bardziej niezwykły niz na co dzień. Zdecydowanie trzeba to powtarzać.

piątek, 30 września 2011

staruszek

Zza bocznej ściany kościoła wśród porannych promieni wschodzącego słońca, wyłonił się starszy pan: podpierał się na lasce a na głowie miał zabawny kaszkiet. Gdyby spotkać go na ulicy pewnie człowiek by go nie zauwazył, a jeśli nawet to, wtedy wywołaby tylko odruch żalu i poczucia nieuchronności starzenia się. Ale nie w takim otoczeniu. Wsród promyków wyglądał nadzwyczajnie, jaśniejący i jestem wręcz pewna, że się do kogoś uśmiechał, ba, nawet w pewnym momencie podniósł rękę i do kogoś pomachał, byłam bardzo ciekawa kim jest owym szczęśliwcem i po chwili już wiedziałam, drugi starszy pan, wchodzący na teren franciszkanów. Cała sytuacja trwała zaledwie kilkanaście sekund, tyle ile zajmuje autobusowi przejechanie obok kościoła, a jednak wywarła takie wrażenie, ze obraz staruszka okalanego przez słoneczne ramiona będzie towarzyszył mi cały dzień. Jak wiele rzeczy uchodzi naszej uwadze, mijamy je be słowa i chwili refleksji czy zamyślenia. A wokoło czeka na nas tyle wspaniałości. Wystarczy tylko nie zamykać oczu.

czwartek, 29 września 2011

Następna do przodu. Bardzo mi się to zaczytanie podoba. Oby ta namiętność do literek nie minęla zbyt szybko, bo trzeba nadrobić stracone chwile ;) teraz czas na następną "ofiarę".

wtorek, 27 września 2011

Poranki są przepiękne, całe dnie są przepiękne. Natychające do naszego wspólnego zycia. Nic tylko wzdychać, podziwiać różowe niebo i mgłę unoszącą się nad szklanym okiem Wisły. A kiedy Ty jesteś obok i kiedy się usmiechasz, z czułoscią, którą tylko Ty dac potrafisz to... wtedy jakby cale zło świata znika. I znowu czuję się natchniona, do wypełniania naszego życia coraz większą ilością Nas. Natchniona do przygotowywania małych częsci naszego przyszłego gniazdka.

czwartek, 22 września 2011

znowu polubiłam poranki... są juz nieco chłodniejsze niz jakiś czas temu i jakieś takie... magiczne. To pewnie zasługa tego, co w sercu gra. Ogólnie jakos tak wszystko jest... inne, bardziej wyjątkowe.

środa, 21 września 2011

mgła okryła dziś poranek, wspomniany poprzednio kociak zapuścił się w swojej wędrówce (tym razem porannej) już naprawdę daleko od domu i miałam przyjemność się z nim przywitać idąc na przystanek. Pole okraszone kroplami rosy i mgły wyglądało cudownie, tak samo jak spotkane po drodze pajęczyny, a jak pachniało powietrze...! Wszystko skończyło się w centrum, jednak i to miejsce ma swój urok. Kiedy to wszyscy pędzą rano do pracy, odprowadzić dzieci do szkoły etc. Jednak miejski urok dziś mnie nie opanował, za bardzo byłam zajęta lekturą. Zawsze mnie intrygowało skąd Carroll bierze swoje irracjonalne pomysły na ksiazki. Ta lektura co prawda chyba nie do konca na to pytanie odpowiada -jak sugeruje tył okladki- ale jest pięknym zbiorem spostrzeżeń autora dotyczących otaczającej go rzeczywistości, ale nie tylko, bo znajdziemy tam równiez kilka interesujących cytatów. Jako ze ma formę dziennika ksiązke czyta się jednym tchem :)

tymczasem wracam do porannej- chociaż już nie aż tak bardzo, herbaty i codziennych obowiązków w pracy :)



PS dziękuję za Miłość.

sobota, 17 września 2011

...a oknem mały kociak bada obce mu jeszcze do niedawna tereny. Delikatnie stąpa, wszystko wokół siebie dokładnie obwąchuje a potem skacze, polujac na poruszajace sie między źdzbłami trawy stworzonka. Wszystko jest dla niego nowe i intrygujace. Przez chwilę myślałam, ze kociak sobie poszedł gdzies dalej, ale nie... schowal sie tylko w trawie i dopiero po chwili wystawil swoją malenką główkę i rozejrzał się wokół siebie. Jednak ten kawałek nowego terenu okazał się dla niego za mały, zwycięzyła młodzieńcza ciekawość i powędrował dalej, wciąz jednak dość ostroznie, co chwilę spoglądając za siebie.

I tak oto kociaczek powoli stawał się samodzielny, a jeszcze niedawno razem z bratem pod nadzorem kociej mamy, ledwo co wychylał nosek zza granicy swojego domu.

piątek, 16 września 2011

i nadszedł piątek... jeszcze niedawno tak wyczekiwany, teraz móglby w ogole nie nadejsc. Kazdy dzien bedzie do zniesienia jesli Ciebie w nim nie zabraknie.

czwartek, 15 września 2011

... bo bez Ciebie wszystko straci sens. bo bez Ciebie nie ma mnie... więc proszę Cię... złap mnie za ręke, otul ramionami... razem sobie poradzimy... Bo Cię tak cholernie bardzo kocham... i wiem, że Ty mnie też... mimo wszystko.

piątek, 2 września 2011

inaczej

Poranki pachną juz inaczej, popoludnia tez powoli tracą swoj letni zapach. Zastepuje go jesienny. Moj ulubiony i tak wyczekiwany. Dlatego wychodzac nad ranem mocniej czuję życie. zapach trafia do mojej duszy i zostaje tam na caly dzien, powoli ulatujac by wieczorem ustąpic miejsca spokojowi nocy. Lubie jesienne refleksje, jesienną zadume, jesienny chłod i trzepot opadajacych lisci. Czekam na to z utesknieniem. Tak jak na każda Twoja czulośc, na kazdy delikatny powiew milosci, naszej milosci.

środa, 24 sierpnia 2011

Zwątpienie, pragnienie, chęci, zniechęcenie, chęć działania, bierność. tak mozna w kilku slowach strescic to, co się ostatnio ze mna dzieje. Nie wiem czy jest równowaga, ale wiem jedno... najwieksze chęci pragnienie i chęc działania mam w pracy, po powrocie do domu następuje zmiana bieguna. Staram sie to zmienić, usilnie staram się zmotywować, choć na siłe. Ale ja nie mogę na siłe... na siłe to ja nie chcę, bo to ma byc z pasją :( ale czasem trzeba... moze dzis sie cos uda... bedzie chwila wolnego czasu. spróbuje.

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

bo są takie dni, kiedy targające człowiekiem wątpliwości zagłuszaja ciepły głos marzenia. I człowiek sam nie wie nie tyle jak sie ich pozbyć tylko co one znaczą i ile w nich prawdy... a ja nie chcę się ciągle czegoś bać, nie chcę wciąż mieć wątpliwości i nie chcę ciągle odwracać głowy od marzeń. Człowiek ma jedno tylko życie, jedno jedyne. A tak często je traktujemy jak próbę generalną...

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Wiele rzeczy się rozmywa. Traci na ostrości. Po co? najpierw żeby zdemobilizować, a potem? Potem następuje stan równowagi. Bez jakichś polotów, bez ekstremalnych podwyżek motywacji. Tak ot po prostu. To co w głowie, po prostu jest w głowie. I czasem jest myśl, że długo w tej głowie zostanie. Bo jest za wiele ale, bo w zasadzie nie wiadomo co. Wszystko to wymówki, żeby w razie czego mieć przed samym sobą usprawiedliwienie i żeby nie mieć żalu i potulnie zgodzić się ze słowami :" widocznie tak miało być". Nawet starego psa można nauczyć nowych sztuczek, wystarczy tylko cierpliwość, konsekwencja, zaangażowanie. Tak jak u człowieka, dorosły też się uczy różnych rzeczy, przychodzi mi to z trudem, głównie przez wyuczone przez lata nawyki, ale jednak można. Nie poddawać się. Życ w zgodzie z sercem. A moje serce nie dość, że kocha Ciebie, to jeszcze pragnie dopełnić jedną cząstkę, niewielką, ale na tyle dużą że zaprząta często głowę. I znowu bez ładu i składu, znowu w emocjach, z tysiącem słów w głowie.



A Ty... dużo się uśmiechaj, do mnie, dla mnie i przeze mnie. Twój uśmiech wiele dla mnie znaczy.

środa, 27 lipca 2011

Chciałabym aby chociaz to sie udalo. I mimo ze jeszcze zostalo bardzo duzo czasu to juz teraz trzeba zaczac przygotowania. bo wiem, ze to byloby moim spelnieniem... a bardzo mi tego brakuje.

czwartek, 21 lipca 2011

noc

Lubie tak, jak wczoraj. Kiedy lezac obok delikatnie muskasz moja szyje swoim cieplym oddechem. Kiedy szczescie jest wręcz namacalne, a poczucie bezpieczenstwa sprawia, ze wszystko staje się proste i jasne i nie trzeba się o nic obawiać. Wtedy szybciej przychodzi sen i nawet sny są otulone niezwykłoscią mimo ze często ich treść pozostaje tajemnicą. Nie chcę innych nocy, chcę tylko takie. Z Tobą u boku.

środa, 29 czerwca 2011

idę. pewnie kiedyś wrócę coś napisać. I pewnie szybcij niż myślę i bym chciała.

wtorek, 28 czerwca 2011

Przez chwilę chciałam coś tu napisać, ale ograniczę się do krótkiego : kocham. Bo i po co więcej słów, skoro to jedno jest najważniejsze.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

kazdy dzien zaczynam tak samo, przeglądam strony ktore łzy z oczy wyciskają ale nie zawsz z rozpaczy i bezsilności. Mimo że serce się kraje to nie umiem zaczynac dni inaczej. Sprawdzam swoje kąty, miejsca i upewniam się, ze wszystko w porządku i czy czasem nie potrzeba jakieś pilnej pomocy. A potem wracam do swoich obowiązków, co jakis czas zagladając w swoje miejsca, wiedząc, że w każdym z nich jest cząstka mnie. Lubię te miejsca, są strasznie inspirujące. Mimo że często emanują cierpieniem i smutkiem to jednak mają w sobie pasje ludzi, ktorzy sie tym zajmują. Ach... i znowu tyle słów i przemysleń w głowie a brakuje umiejętności wysłowienia się.

wtorek, 7 czerwca 2011

Ile razy człowiek czekał na dogodną chwilę aby coś zrobic? Ja zauważyłam, że zawsze czekam. Ale tak naprawde nie wiem po czym poznać ten dobry moment. Ostatnio przestałam czekać. Nie mówię, ze robię nie wiadomo co i nie wiadomo ile, ale już nie czekam, nie wmawiam sobie, że nastanie dzień którym jakaś łaska na mnie spłynie i sprawi, ze mi się czeoś zachce. Wiele rzeczy nosimy w sobie, czasem po prostu trochę więcej czasu zajmuje nam odkopanie tego.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

są chwile, kiedy naprawdę mam cholerną ochote sobie przywalić.

czwartek, 2 czerwca 2011

i widzisz kobieto, tak to jest. Jak człowiek od razu nie weźmie się do pracy to później jest coraz gorzej i coraz trudniej. Bo zawsze jest jakieś ALE, zawsze jakaś wymówka żeby tego nie zrobić. zmęczenie, brak czasu, bo rano trzeba wstać i byc wyspanym. a gdzie jest napisane, ze trzeba? Otóż nigdzie. Owszem jak ktos podjął obowiązek pracy na etat to trzeba, ale że trzeba być wyspanym. Tak tak. Lepsza jakość życia. Ale to tylko bycie wyspanym, biologia, a plany, myśli, zamiary zostały zepchnięte na margines. I tak sobie człowiek żyje. Spokojnie, myśląc,że robi co ma robic, a tak naprawdę robi tylko tyle żeby jakoś tam przetrwać. Robi tylko tyle, żeby zagłuszyć wyrzuty sumienia, że nic nie robi. Własnie...wyrzuty suminia. Zastanawiam się gdzie podziały sie moje? Czy tak dobrze je zagluszam czy juz ich nie mam, bo przyjęłam obecny stan rzeczy za swój ...? Czy zostawić to niedokończonym czy zacząć się tłumaczyć przed samą sobą? Wiadomo jednak, ze przed sobą samym człowiek zawsze się wytłumaczy. ech... No cóż. Mogę mieć tylko nadzieję, że na myśleniu i mówieniu się nie skończy. tym razem.

poniedziałek, 23 maja 2011

ciekawe czy uda się znaleźć zamiennik. Wszak wiedza i obraz to nie to samo co realność i praktyka. Ludzie zwykli mawiac, ze jak sie nie sporobuje czegos to sie nie bedzie wiedzialo jak to jest. Jednak sa przzypadki, w ktorych nie mozna cofnąc raz podjętej decyzji. Moze strach przed porazka uniemożliwia skuteczne działanie ? może to strach nie pozwala postawić na swoim i pokazania wszystkim, ze da się rade... Właśnie. chwilami tak bardzo by sie chciało pokazać na ile nas stać... Jeśli jednak miałoby to sie wiązać, z cierpieniem i niedogodnościami dla stworzenia to nie mogę się na to zgodzić. Jednak są osoby, które podjęły decyzje i nie cierpią z tego powodu. czy jednak będę chciała zaryzykować i sprawdzić czy ja się do tej grupy ludzi zaliczam ?

piątek, 20 maja 2011

w myślach tyle zapału, idealistycznych wizji, które się wydają takie proste do zrealizowania. W chwili kiedy są w głowie chce się działać. A kiedy już się zaczyna coś dziać zapał opada. Już wtedy nie jest się takim pewnym. Ja nie jestem. I mimo że teraz sobie to wszystko bardzio realnie zaplanowałam. że nic z tego nie wyjdzie. ż tak bym chciała. Tyle dałoby mi to szczęścia. Mimo sprzeciwu niektórych. Niby wiem, ze trzeba małymi kroczkami, powoli, ale czasem się buntuję i jak dziecko chciałabym nie odraczać gratyfikacji i zrobić coś od razu jak o tym pomyślę. Tylko O Ironio, jak nic mnie nie zajmuje to myśli nie są tak inspirujące, dopiero jak się czymś zajmę. Wtedy się budzą i uwierają.

czwartek, 5 maja 2011

Kiedy gwar wokół ucichnie, kiedy wszyscy oczy do snu zamkną i śnić zaczną, kiedy pośpiech nie będzie deptał po piętach, wtedy obudzi się we mnie to, co uśpione. Odetchnę pełną piersią, przymkne oczy i upajać się będę chłodem zza okna. Ty tez będziesz już wtedy spał, snem głębokim i spokojnym. A ja czasem tylko delikatnie ustami skron Twoją musnę zaznaczając swoją obecność. A kiedy oczy zmęczone ciszą zamknąc na dłużj by się chciały, kiedy tęsknota za Twoim ciepłem będzie juz nie do zniesienia, kiedy dusza nasyci się chłodem, obcowaniem z samą sobą, wtedy położę się obok Ciebie, szepnę do ucha miłosne zaklęcie i zasnę, snem spokojnym, upojona, zainspirowana.

środa, 4 maja 2011

Minęlo tyle czasu, 8 lat... a wspomnienia wciaz zywe. A poczucie winy wyciska z oczu lzy na kazda mysl o przeszłosci. I jesli zdarzy mi się przedwcześnie umrzeć to własnie z powodu wyrzutów sumienia... Smutek lubi przychodzić, gdy jest sie bezbronnym- nocą...


wtorek, 19 kwietnia 2011

Jestem szczęśliwa. I to szczęśliwa permanentnie. Mimo że tyle rzeczy jest nie po mojej myśli, mimo że tylu rzeczy nie udaje mi się zrobić. To fajne czuć, ze się żyje. Mimo ze nie robi się nic nadzwyczajnego.

sobota, 2 kwietnia 2011

za mało od siebie wymagam, za bardzo jestem pobłażliwa i wyrozumiała. Zbyt dużo niepowodzeń, zbyt dużo rozczarowania samą sobą. Nie chcę mieć nadziei, że to będzie jakimś bodżcem do działania. Sprawię tak, ze się nim stanie. Nie zeby coś udowadniać. Po prostu. Zeby nie czuć tego kurewskiego zawodu samą sobą. Bez wymówek, bez taryfy ulgowej. taka refleksja na dziś. I na jutro, i pojutrze i na w ogóle.

czwartek, 31 marca 2011

Wokolo jest tyle rzeczy, ktore tylko czekaja, az zechcemy sie z nimi zapoznac. Wystarczy tylko wyciagnac reke, otworzyc na pewne aspekty oczy. Dzis mam niepohamowana chec wiedzy. Ciekawosci swiata. Chcialabym zaglebiac sie we wszystko co mnie interesuje. Nie zamykac sie tylko na kilku wybranych rzeczach. Chce miec pojecie, chce wiedziec, rozumiec. Chce gromadzic takie bogactwo. Kazdy dzien sprawia, ze coraz bardziej chce mi sie zyc.

środa, 30 marca 2011

mimo codzienności życie potrafi nas ciągle zaskakiwać i zadziwiać. Ja właśnie dziś po raz kolejny jestem zdumiona ogromem piękna tego świata. Kolejny raz udało mi się poczuć pełni z światem. Natchnienie to cudowne uczucie. Natchnienie do życia jeszcze cudowniejsze. A natchnienie do życia z kimś jest jednym z Darów. Ja taki Dar otrzymałam dawno temu. Bezsprzecznie nadal dla mnie takim jest. Cieszę się ze mozemy radować się byciem razem. Trwać w szczęśliwosci. Kocham. Jestem pewna jak niewielu rzeczy. Twoja natchniona do życia Magia.

wtorek, 22 marca 2011

jest natchnienie ! teraz tylko je wykorzystać !

poniedziałek, 21 marca 2011

są rzeczy przeciw którym trzeba się buntować, które trzeba negować i nie szukać dla nich usprawiedliwień. Godność, szacunek dla życia, wrażliwość,-podstawowe paradygmaty życia ludzkiego. Krzywda zawsze jest złem. Ta jak kłamstwo zawsze będzie kłamstwem. Mimo że czasem w dobrej wierze to jest ono nadal kłamstwem. Znęcanie dla mnie zawsze będzie złem, któremu trzeba przeciwdziałać. Nie można być głuchym na krzyk milczenia. Brońmy tych, którzy są od nas zależnik, bronmy tych, którzy się nie poskarżą, że im źle. To przecież tak niewiele. Tak łatwo być człowiekiem, a tylu ludziom do tego tak bardzo daleko. Zainspirowana. Zła, z makabrycznymi obrazami przed oczami. Prawie słyszałam ten skowyt, ten pisk pełen żałości i rozczarowania... Te oczy pełne łez, smutku, bólu. Oczy mgłą zachodzą, nogi się uginają... Te uczucia pozostaną w sercu, głuche wycie też.

piątek, 18 marca 2011

cokolwiek robię najpierw myślę o Nas. Cokolwiek myślę, jesteśmy tam My. Jestś Ty i moja chęć dzielenia z Tobą zarówno teraźniejszości jak i przyszłości. Nawet moja inspiracja istnieje dla Nas. zeby radować nasze serca i oczy.

czwartek, 17 marca 2011

A czas mija i nie ogląda się na nas czy już zrobiliśmy to, co zaplanowaliśmy czy jeszcze nie. Trochę przeraża mnie ta brutalność, ale w zasadzie jest mobilizująca. Przecież życie też na nas nie poczeka. Czemu zwlekamy z realizacją naszych pragnień i czemu uważamy, że każdy czas nie jst na to dość dobry? Ile razy otrzeźwienie przyszło za późno ? a jednak mimo to często nic nie zmieniamy i popełniamy ten sam błąd. Nic się samo nie zacznie, nic się samo nie zrobi. To my sami musimy wykonać pierwszy krok ku swojemu spełnieniu. To my sami swoimi działaniami zbliżymy się do końca realizacja naszego pragnienia. Nasze życie jest sumą naszych wyborów, decyzji i działań. Jeśli nie ja, to kto inny za mnie osiągnie moje cele...? Taka refleksja po dzisiejszej bierności, napędzanej przez natchnienie, ale jednak poprzez brak działań jest nadal biernością. bo ile warta jest myśl jeśli nie zostanie zamieniona w czyn...?

środa, 16 marca 2011

hmm... Jeszcze jakiś czas i znowu będzie można się realnie inspirować. Jeszcze tylko trochę cierpliwości. ;)

poniedziałek, 14 marca 2011

Robi się coraz piękniej... I Ty masz w tym swój udział.

czwartek, 10 marca 2011

Poranne promienie dodają energii na cały dzień. Ciepły powiw wiatru i zapach wiosny dają mnóstwo radości nawet wtedy, kiedy zapowiada się męczący dzień. Lubię oddychać pełną piersią podczas poranno-popołudniowych spacerów do pracy. Czuć wtedy Życie w całej swojej istocie. Chodźmy na spacer.


PS muszę zacząć się bardziej organizować ;) bo jak tak dalej pójdzie pozbawię się życia innego niż praca.

niedziela, 6 marca 2011

czasem zdarza się tak, że człowiek traci z oczu to, co ważne, to, co najważniejsze. Ja też straciłam siejąc jednocześnie zamęt w kilku umysłach. Jednak kazda sytuacja jest dla nas źródłem wiedzy, każda wylana łza uczy nas, jak łatwo być ich sprawcą jednocześnie uświadamiając, ze często ranimy tych, na których nam najbardziej zależy. Taki paradoks losu, a może naturalna kolej rzeczy? Wiele rzeczy zrozumiałam, wiele rzeczy chyba tak naprawdę dopiero teraz do mnie dotarło. i pośród całej mojej niewiedzy jednego jestem pewna... Nie można wyprzeć się siebie i tego, co tkwi w nas najgłębiej i nadaje naszemu życiu sens. Ja mam dwie takie rzeczy. Miłość i Przyjaźń. Które sprawiają, że cokolwiek by się nie działo zawsze będę widziała radość na swojej drodze. Często krętej, kamiennej, ale, kiedy człowiek ma kogo złapać za rękę, komu posłać ciepły uśmiech i czułe spojrzenie czuje się bezpiecznie. Nawet, kiedy przechodzi ponad przepaścią.

Dobrze jest mieć z kim milczeć o radości Życia.

środa, 16 lutego 2011

czasem trzeba schować dumę do kieszeni przyznać się do błędu i za niego przeprosić. Chwilowe niedogodności są niczym w porównaniu ze spokojem później odczuwanym. a tak trudno czasem to zrobić, w obawie właśnie przed tą chwilą przykrości.


emocje nie są dobrym doradcą-ile prawdy w tym stwierdzeniu przekonuję się ostatnio bardzo często.

wtorek, 15 lutego 2011

czemu to wszystko jest czasem takie popierdolone ?! Czemu ujawnienie zakamarków swojej duszy moze tak kogoś zranić ? i czemu znowu w jednej chwili wyparowała cała motywacja i chęć. A może czasem lepiej nie wiedzieć. Moze czasem właśnie zdrowiej jest pewne rzeczy zachować dla siebie.

piątek, 4 lutego 2011

bo trzeba mieć swój swiat... pośród wszystkich innych światów trzeba znaleźć swoje sacrum. żeby móc do czego wracać.



a może to wszystko miało tak być?

żeby zrozumieć.

poniedziałek, 31 stycznia 2011

chcę poczucia kontroli nad sobą. o tak. tego włąśnie chcę.

niedziela, 30 stycznia 2011

Noszone piętno zauważyłam całkiem niedawno. Skutki jakie ono wywarło też. wywiera... bo nic nie mogę z tym zrobić. nie wiem jak... ale podobno uświadomienie sobie "problemu" to krok do udanego wyleczenia się. ech...



PS zamrożenie....

czwartek, 27 stycznia 2011

melancholia. melancholia. melancholia. a tu trzeba działać... !

.

muszę zacząć dbać o moje kwiaty... i o kilka innych rzeczy.

wtorek, 25 stycznia 2011

W pokoju roznosi się zapach farby a z głośników dochodzi słodki dźwięk głosu Theo. Francuski leżący na moim biurku woła o moją uwagę, ale oczywiście mam milion rzeczy do zrobienia... Tylko moja Kota-wtulona w moje poduszki błogo śpi na łózku i się niczym nie przejmuje.

Chyba coś zaczęło się znowu dziać. Powoli bo powoli ale jednak trochę tak... Motywacji nie ma co prawda, ale są chęci. na razie dość nieśmiałe, ale liczę, że za sprawą takich wieczorów jak obecny szybko się to zmieni. Mam tylko nadzieję, ze nie będzie to kolejny zryw z mojej strony a permanentny stan.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

niemoc

kompletnie nic mi się nie chce... Brak sił witalnych na cokolwiek. chyba ta rutyna, ta codzienność tak na mnie działa... a jeszcze kilka dni temu było tyle planów, tyle postanowień, motywacji... Dziś nie ma już nic. A poza tym nastąpiło u mnie emocjonalne przesilenie... i nie umiem sobie z tym poradzić. ech... może Jutro będzie lepsze.

czwartek, 20 stycznia 2011

...

znowu czuję, że stoję w miejscu. szlag by to trafił.

środa, 19 stycznia 2011

chwila

wystarczy chwila by coś zyskać, ale w tej samej chwili można wszystko stracić. Można obudzić się z pustymi rękoma, ale można też przypadkiem dostać największy skarb. Chwila by zapomnieć i chwila by przez całe życie pamiętać. Chwila by zrozumieć, nadal nie doświadczając.

Za późno by wsiąśc do pociągu, który odjechał a za wcześnie na następny. Pozostaje tylko robić swoje i pogodzić się z Chwilą.

poniedziałek, 17 stycznia 2011

poszukiwanie

...Człowiek lubi szukać, robi to mniej lub bardziej świadomie. Najdziwniejsze a moze najbardziej naturalne ( ?) jest w tym to, że nawet kiedy znajdzie i posiada wszystko czego szukał, koniec końców znowu zaczyna poszukiwania. Po to aby znależć coś lepszego? Chyba nie. Ale żeby poznać inne rzeczy. Wszystko ma swój smak, ale ten smak zależy również od okoliczności, człowieka jednego czy drugiego. Moze dlatego tak bardzo to nas pociąga, ponieważ człowiek lubi się rozsmakowywać. Czasem okazuje się, że pierwszy smak był najlepszy. Jednak niekiedy jest już za późno na powrót, bo doświadczenie zmienia nie tylko smak... ale sposób jego odczuwania. Dlatego tak ważną umiejętnością jest umiejętność smakowania każdego dnia w nowy sposób.


A kiedy już coś znajdziesz. . . naucz się to doceniać. Poszukuj, ale bez krzywdy. Poznawaj, ale odpowiedzialnie.


a czasem pierwszy smak psuje się na swoje własne życzenie.

czwartek, 13 stycznia 2011

prawdziwość

Prawdziwe szczęście, prawdziwa miłość, prawdziwy dom. Odwieczne poszukiwanie prawdziwości przez czlowieka rozpoczyna się z chwilą swiadomości swojego życia, z chwilą odpowiedzialności swoich decyzji. I poszukuje każdy z nas. Jednak szukając w różnych miejscach. Czy to zatem oznacza, ze moja prawdziwość jest mniej prawdziwa od czyjejś innej? Czemu tak trudno zaakeptować, ze szczęscie to czasem "piórko na dłoni" ? Czemu tak często doszukujemy się prawdziwości we własnych imaginacjach? Zamiast zatrzymać się na moment. Przyjrzeć się temu wszystkiemu, co nas otacza. Cicho westchnąć, zachwycić się i pójsć dalej swoją drogą. Dla mnie to jest prawdziwość. Jedność z samym sobą, spójność myśli i decyzji. Szacunek do uczuć, słów, spojrzeń. A szczęście odczuwane z życia tak po prostu bez ale staje się wręcz namacalną wartoscią. Chwilami odnosi się wrażenie, że można je złapać w dłonie. Ale po co? Niech trwa a nam niech pozostanie zachwyt... a ja bardzo lubię zachwycać się światem ;-)

wtorek, 11 stycznia 2011

mój pokój powoli zamienia się w małą pracownię. Abslutnie mi to nie przeszkadza, pasuje mi taki nieład. Jednak Siła Wyższa zapewne będzie miała swoje zdanie i nie będzie podzielała mojego entuzjazmju co do lekkiego nieporządku ;)) Ale cóż, to moje królestwo także Jej pozostaje akceptacja ;-)

Ku mojej uciesze poziom chęci utrzymuje się powyżej dotychczasowej normy a moją muzyką obecnie stała się cisza ;) ajj...słodki stan ;)

Nowy rok, nowe szanse.


A ja poczułam, że to właśnie ten czas i to miejsce. Żeby coś zrobić ze swoim życiem. Zeby po raz wtóry nie mieć do siebie żalu o zmarnowany czas. Motywacja o dziwo jest. Zaskakuje mnie swoją obecnością każdego dnia, ale bardzo o nią dbam. Moze się u mnie zadomowi, jak będzie jej dobrze i zostanie na dłużej ;))