środa, 24 grudnia 2008

...święta, święta.

. . . nie powiem zebym ich nie lubiła, same święta to bardzo przyjemna sprawa, ale nie podob ami się to, co się ze świętami stało. chwilami odnoszę wrażenie, ze ludzie bez tej całej otoczki swiątecznej i przedświątecznej w ogóle nie wiedzieliby o świętach. nie tyle że daty nie znają ile po prostu zapomnieli chyba czym one są. . . osobiście chcialabym kieydś przeżyć takie pełne radości i spokoju chwile z rodziną. tymczasem od rana mama podniesionym głosem mówi, ze to trzeba zrobić, tamto jeszcze nie zrobione, że się nie wyrobi, ze koty jej się plączą pod nogami (mam 4) i zostawiają slady na dopiero co umytej podłodze.
a przecież to ma być przyjemny czas. Przygotowania również. po co się spieszyć?
przecież w tym cąłym chaosie zdarzeń, w tej całej krzątaninie gubimy gdzieś istotę. . .
smutne to. dlatego nie pozostaje mi nic innego jak cicho wzdychać, nieśmiało zmieniać niektóre sprawy i mieć nadzieję, że kiedys się to zmieni. ale bierna nie będę. bo samo mówienie vel pisanie nic nie zmieni.
tak zacząć od siebie.
nosić świeta w sobie,mieć ten świąteczny spokój w swojej duszy, oczach, uśmiechu. . .

tego życzę .


* * *


tęsknie . . . z każdą chwilą bardziej, dogłębniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz