wtorek, 19 stycznia 2010

ot tak.

jesli powiem, że czuję się spełniona bedzie to oznaczało mój intelektualny koniec.
Wiem, ze jestem na drodze ku spełnieniu. I mimo że wciąż pragnę czegos nowego, chcę coraz więcej wiedzieć, umieć, czuć to mam świadomość ze mimo wszytsko posuwam się naprzód. że nie tkwię w marazmie i bezradności, że nie wiem co począć ze swoim życiem. i to wcale nie jest niezadowolenie z tego co sie ma. Bo jestem cholernie szczęśliwa. Mam cudownego faceta, z którym wiem, że spędze całe życie, przyjaciół i kochająca rodzinę, swoją przyszłość wiąże z tym co aktualnie studiuję, rozwijam swoje zainteresowania... i dopiero od niedawna czuję, ze powoli zaczynam dorastać...
Dopiero jakiś czas temu uswiadomiłam sobie, ze małymi kroczkami wkraczam w dojrzałośc, w dorosłość... Najważniejszą zmianą chyba dla mnie samej było zaprzestanie analizowania wszystkiego. Moze dlatego, ze przestałam miec na to czas staram się zaakceptować, ze niektóre rzeczy po prostu są jakie są i tak trzeba to przyjąć, że przeszłość jest mimo wszystko tylko wspomnieniem. Czasem lepszym czasem gorszym, ale nadal wspomnieniem. Dlatego staram się dbać o Dziś. Nie zawsze wychodzi, ale się staram. Może czasem nie widać, ale docenianie dnia dzisiejszego nie jest prostą sztuką.


kocham Cię. i wiem, ze oboje chcemy szczęśliwej przyszłości równie bardzo. Wybacz mi nieporozumienia i głupoty, które w jakikolwiek sposób Cię dotknęły. To dzięki Tobie własnie widzę przyszłość w jasnych świetlistych kolorach, Ty jesteś moim Światłem. Kocham Cie bardzo i odliczam dni do codzienności we dwoje ;*


PS bez składu i ładu, ale pisane na szybko w przypływie emocji ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz